Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Star Trek

Zaczęty przez Huntersky, 11 Maj 2009, 16:34:36

El Cornetto

Część czwarta z tego co wiem to straszna kupa i niepotrzebne odejście w stronę komedii. Sam jeszcze nie oglądałem - boję się :P.

CytatAle już ujęcia z udziałem drugiego statku i końcowa bitwa raczej skopiowane nie były i wyglądały po prostu słabiutko. Poza tym to co robiło największe wrażenie w TMP to bynamniej nie Enterprise a V'ger, a jego tu akurat nie ma
Zgadzam się co do V'Gera, nie zgadzam się co do kiepskich efektów. W końcu to pierwszy film z CGI :]. Ogólnie na efekty w tym filmie wydano większą część budżetu. Aktorzy nawet grali pół darmo byle tylko Trek trafił do kin.

Gieferg

CytatCzęść czwarta z tego co wiem to straszna kupa i niepotrzebne odejście w stronę komedii. Sam jeszcze nie oglądałem

Ja oglądałem, ale 15 lat temu, wypowiem się na jej temat prawdopodobnie pojutrze bo jutro chyba nie znajdę czasu na obejrzenie. Natomiast z tego co czytałem (bo przez parę ostatnich dni sporo sie naczytałem w tym wiele recenzji soundtracków do poszczególnych filmów z serii) najwieksza kupa to częśc piąta, której jeszcze nie widziałem, ale która na pewno ma przynajmniej jedną zaletę - Goldsmith's back!
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Q

Nie jestem fanem serialu, widziałem kilka odcinków i gdzieś tam kiedyś któryś z filmów. Dlatego też nie planowałem oglądać "Star Treka", ale dobre opinie i zwiastun na ekranie kin zaintrygowały mnie. I było warto.

Po Batmanie i Bondzie odmłodzona została kolejna kultowa serie i tak wyszło jej to na dobre. Początki działania załogi U.S.S. Enterprise dostarczają wielu wrażeń i są początkiem wspaniałej przygody na wysokim poziomie.

Jak już wspomniałem nie jestem fanem serii, tak więc pewnie wielu aluzji i smaczków nie dostrzegłem, ale po oglądnięciu filmu Abramsa już czekam na kontynuację.

Gdyby się uprzeć to w "Star Treku" można znaleźć wiele nielogiczności, lub też schematów, które wielokrotnie wykorzystywane były w filmach przygodowych, ale po co szukać dziury, skoro film doskonale spełnia swoje zadanie, czyli dostarcza rozrywki wprowadzając widza w wir przygody.
Aby więcej filmów przygodowych trzymało taki poziom jak film J. J. Abramsa.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Gieferg

Ciąg dalszy odświeżania serii:

Star Trek IV: The Voyage Home

Czwarta odsłona kinowego Treka z pewnością wyróżnia się spośród innych. Raz - miejscem, a raczej czasem akcji, dwa - komediowym charakterem. Film jest całkiem przyjemny w odbiorze, ale jako część serii trudno go oceniać - nie dziwię się, że niektórym może takie odejście od tego co zazwyczaj w tych filmach oglądamy nie przypaść do gustu. Mnie bardziej przeszkadzało niemal powielenie pomysłu z pierwszego filmu - sonda zbliżająca się do ziemi wysyła sygnały na które musi uzyskac odpowiedz bo w przeciwnym razie narobi bałaganu... Wybitnie wkurzająca jest też muzyka, autorstwa tego samego pana, który kilka lat później sprawi, że Robocop 2 będzie miał najgorszy score w trylogii. O ile już muzyka Hornera z dwóch poprzednich filmów niespecjalnie przypadła mi do gustu, tak jeśli zestawić ją z wesolutkimi brzmieniami z częsci czwartej wypada nagle wręcz rewelacyjnie.

Aktorsko poziom jest utrzymany - starzy znajomi nie zawodzą, szczególnie Spock (którego brakowało nieco w poprzedniej odsłonie) noszący się tutaj jak jakiś ni to karateka ni to mnich i McCoy.

Mimo naiwnej nieco fabuły i swego komediowego charakteru częśc IV nie zaniża specjalnie poziomu serii. Powrót do niej po 15 latach okazał się doświadczeniem całkiem przyjemnym.

Ocena - 6/10 (byłoby wyżej gdyby nie muzyka i odtwórczośc w stosunku do TMP)

Posted on: 24 Maj  2009, 22:56:43

 Star Trek V - The Final Frontier

Wiele złego słyszałem przed o tym filmie i do jego obejrzenia zabierałem się ze sporymi obawami. Miała to być najgorsza częśc Gwiezdnej Sagi, cxo niektórzy doradzali mi wręcz bym ją sobie odpuścił. Obejrzałem i...

Najgorsza część? Z której strony ja się pytam?

Początek wyglądał nieco jak "Gwiezdne wojny", pustynna planeta, pełna dziwacznych istot knajpa, zakapturzone postacie... Chwilę potem przywitał mnie znajomy motyw muzyczny - taaaa, to rozumiem, Jerry Goldsmith powraca w glorii i chwale przywracając swoje rewelacyjne motywy z pierwszego filmu kinowego - duży plus. Film podobnie jak poprzednia częśc ma sporo elementów komediowych i...bardzo dobrze - dzięki temu po prostu lepiej i przyjemniej się to ogląda. Sam pomysł na fabułę również okazał się być całkiem niezły, co prawda w momencie gdy
Spoiler
nasi bohaterowi spotykają "Boga", przez chwile ogarnęło mnie zwątpienie co do sensowności scenariusza, to już następujący chwilę później zwrot akcji wyprowadził mnie z błędu
[Zamknij]
. Dodatkowo są Klingonowie ich Bird of Prey (i oczywiście motyw przewodni) co zawsze liczę na plus.

Film trzyma poziom serii, a nawet jest jednym z jej mocniejszych punktów (jak dotąd widziałem pierwsze pięć), całkowicie w trekowym klimacie i trzymający się idei przewodniej całej serii ("tam gdzie nie dotarł żaden człowiek").

Ogółem - mocne 7/10

Posted on: 27 Maj  2009, 00:39:21

 Star Trek VI - The Undiscovered Country

Ostatnia odsłona gwiezdnej wędrówki z klasycznym składem okazuje się być również jedną z dwóch najlepszych (obok części pierwszej). Film jest całkowicie odmienny od tego co prezentowały poprzednie dwie części, a i z całej serii się wyróźnia swym polityczno-kryminalnym charakterem.

W zasadzie gdyby nie brak muzyki Goldsmitha, który doskwiera zwłaszcza gdy ma się do czynienia z Klingonami, nie miałbym chyba tej częsci nic do zarzucenia. Kawał solidnego SF i aż się łezka w oku kręci przy ostatnich, pożegnalnych scenach 


8/10
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

El Cornetto

Obejrzałem ostatnimi dniami IV i V.

No więc tak.

Star Trek IV - The Voyage Home
Lepszy niż się spodziewałem, ale niespecjalnie mi się podobał. Za mało Treka w Treku (zdecydowanie wolę kosmiczne wojaże), poza tym ta podróż w czasie jest tak naciąganym motywem, że aż boli. Skoro tak łatwo przenieść się w czasie to każdy Klingon mógłby to wykorzystać i zniszczyć ziemian zanim Ci nawiązali by pierwszy kontakt z Volcanami, ale ok...niech im będzie. To co jest zdecydowanie na plus to fajne/logiczne przeciągnięcie wątków z trójki. Podsumowując - 5/10.


Star Trek V - The Final Frontier

Najlepszy w tym filmie jest tytuł i ogólny zarys fabuły. Pierwsze sceny też są świetne. Biją takim Mad Maxem albo nawet Nieśmiertelnym 2. Zaskoczył mnie śmiejący się Volcanin...mało tego...zaskoczył mnie Volcanin z brodą. O ile jego uczucia wyjaśniono logicznie o tyle nie wiem skąd ten zarost. Wszak Volcanie jako rasa byli pozbawieni włosów wszędzie za wyjątkiem głowy i brwi. Trochę to niekonsekwentne. Poza tym fabuła jest okropnie naciągana. Główny zamysł był na szóstkę (szukanie Boga w kosmosie - co za materiał na film!) ale jego rozpisanie to śmiech na sali. Scotty biega z jakimiś śmiesznymi urządzeniami po statku, w ogóle statek niby nowy, a cały do kitu. Kwatera główna zamierza wysłać rozwalony statek zamiast kogoś innego, równie doświadczonego. (Dlaczego nie wysłali Exelciora pamiętanego z trójki?!). Ponadto Sulu i Chekov - nawigatorzy gubiący się w lesie? Nie, dziękuję - postoję. Nie powiem, nie jest to najgorsza część - kilka rzeczy jest całkiem w porządku - końcówka też niczego sobie (nie licząc głupiego zachowania Klingonów.), o ile pamiętam Star Trek VII - Generations był znacznie głupszym filmem.

O tak na marginesie - kiepskie [statyczne] efekty spieprzyły kilka scen, aż boli.

Ogólnie 4/10.

Na dniach obejrzę VI i VII. Ostatnie filmy, jakie mi zostały do przypomnienia sobie.

Gieferg

Star Trek - Generations

Pierwszy film kinowy z załogą z serialu TNG jest idealnym przykładem filmu, przy którym możemy powiedzieć "To już nie to samo". Niby jest Kirk, choć jego rola jest dośc nijaka, niby na chwilę pojawiają się Chekov i Scotty, ale brak tu tego uroku jaki cechował poprzednie filmy serii. Załoga kapitana Picarda nie ma zresztą nawet okazji "rozwinąć skrzydeł" i dać się polubić komuś, kto nie zna serialu (ja w zasadzie nie znam, ale oryginalnego też nie znałem, a załogę Kirka polubiłem dośc szybko). Daje się nieco we znaki "serialowy" feeling zwłaszcza w drugiej połowie filmu.
Spoiler
Zresztą wszystko co następuje po rozbiciu się Enterprise-D jak dla mnie jest jakieś takie wyprane z emocji, a śmierć Kirka nie robi wrażenia - wielki kapitan spadł i przygniótł go jakiś mostek - dużo lepsze pożegnanie Jim zaliczył w poprzednim filmie..
[Zamknij]

Aktorsko tak sobie - McDowell nie zabłysnął, załoga podobnie, a Whoopi Goldberg ma daremną rolę. Poza tym nijaka muzyka - ale tu pocieszam się, że już od następnej częsci powraca Goldsmith  Na plus niezłe efekty specjalne w sekwencjach kosmicznych.

Ogółem - po chwili wahania - naciągane 5/10 zwłaszcza za niezłą pierwszą połowę filmu.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

El Cornetto

Z tego co pamiętam to zdecydowanie najgorszy/najgłupszy film z tej serii. Debilny jest sam zamysł, że oto Picard może cofnąć się do dowolnego miejsca w czasie i zamiast przyciągnąć ze sobą całą armię żołnierzy w celu zatrzymania McDowella on bierze jednego starego dziadka Kirka.

Edit. Jako, że pamiętam kolejne filmy z załogą TNG mogę powiedzieć, że First Contact i Nemesis to dwa najlepsze filmy z tą ekipą. FC przede wszystkim za arcyklimatyczne sceny z Borgami a Nemesis to w końcu film kinowy pełną parą ze zgrabnym scenariuszem, efektami i reżyserią na poziomie. Bardzo żałuję, że w 2002 roku mając szansę nie poszedłem na niego do kina.

Gieferg

#22
Star Trek - First Contact

Nuda. Porażająca nuda. W scenach z Borgami nie dopatrzyłem się żadnej klimatyczności. Nic. Zero. Fajne pierwsze 15 minut, a potem do samego końca walka z obezwładniającą sennością. Po tym nie mam już nawet ochoty sięgać po dwie ostatnie częsci, ale obejrze je żeby mieć zaliczone...

3/10  a byłoby niżej jakby nie Goldsmith.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

El Cornetto

#23
Insurrection można sobie odpuścić bo to w sumie takie dwa odcinki serialu połączone w jedno, ale Nemesis to dla mnie 4 najlepszy Trek [Po STVI, TMP i ST XI].

Corso

Wielu ludzi traktuje Star treka - Nemesis jako popłuczyny, najgorsza część. Ja mam mieszane uczucia, ani zły ani dobry. Co prawda świetny jest początek filmu. Pozdrawiam.
"...and all those moments will be lost in time, like tears in rain..."


El Cornetto

Star Trek VI - The Undiscovered Country

Wow!

Szczerze mówiąc, gdy zasiadałem do tego filmu nie spodziewałem się tak dobrego widowiska. Toć ten film nie odbiega poziomem czy klimatem nic a nic od klasycznej trylogii Lucasa. Mało tego - mógłby być jej rozwinięciem (gdyby oczywiście było to to samo uniwersum). Świetny film, począwszy od reżyserii Nicholasa Meyera (ten gość to gość z wizją - muszę się bliżej przyjrzeć jego pozostałym filmom), przez scenariusz, aktorów aż po muzykę (tak muzykę!), która świetnie współgra z filmem - prawda, że nie jest to poziom Goldsmitha, ale Jerry by tu zwyczajnie nie pasował. To nie jest historia o odkrywaniu kosmosu - to kryminał dziejący się praktycznie w jednym-dwóch miejscach i jako taki przy pomocy intensywnej muzyki utrzymywał mnie w niecierpliwości aż do konkluzji. Widać, że Nimoy to facet z główą, bo w przeciwieństwie do Shatnera wespół ze scenarzystami stworzył historię logiczną i trzymającą w napięciu.

BTW. Scena egzekucji w stanie nieważkości - awesome!

8,5/10. Najlepszy Trek jaki powstał.

Gieferg

CytatWidać, że Nimoy to facet z główą, bo w przeciwieństwie do Shatnera wespół ze scenarzystami stworzył historię logiczną i trzymającą w napięciu.

eee...ale ossochozzii ? 
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

El Cornetto

Nimoy był współscenarzystą, pomysłodawcą i producentem The Undiscovered Country (Tak samo z resztą jak części trzeciej), a Shatner był współscenarzystą, producentem i pomysłodawcą The Final Frontier. Różnica jest widoczna gołym okiem.

Gieferg

No to chyba, że tak. Wiedziałem jak dotąd tylko o tym że Nimoy reżyserował trójkę i czwórkę.

Wczoraj zabrałem się za Insurrection. Niestety, nie dałem rady. Dotrwałem do jakiejś 18 minuty kiedy to stwierdziłem że w sumie to mam gdzieś co się w tym filmie dalej będzie działo i wolę obejrzeć po raz piąty Krótkie Spięcie 2 :P  Jakoś filmy z Picardem (w przeciwieństwie do tych z Kirkiem) mnie w ogóle nie bawią, może jeszcze do tego wrócę, ale potrzebuję dłuższej przerwy.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

El Cornetto

Mówiłem Ci, odpuść sobie Insurrection i obejrzyj Nemesis - na dobrą sprawę jedyny dobry film z Picardem.

A ja właśnie obejrzałem Generations. Za dużo nie napiszę, poza tym że to jeden z najbardziej przeciętnych filmów jakie w życiu widziałem. 5/10