Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana

Zaczęty przez Marquss, 26 Styczeń 2008, 22:17:42

Firm

Pare błęddów interpunkcyjnych ale całość dość ciekawa. Jedyny problem to fakt,że zdałem sobie sprawę z tego, że nie miałbym ochoty oglądać Jokera od razu w kolejnej częśći bo po prostu trochę go za dużo.

Ale to  jak wymyśliłeś logo....Geniusz..świetnie to wygląda nawet w paintcie.

Juby

Ja nie powiedziałem, że ta część miałaby się rozgrywać zaraz po TDK. Mogłaby być częścią czwartą lub piątą, gdzie Joker po, np. 5 latach ucieka z więzienia. ;)

Maxie Zeus

Prolog całkiem niezły - ma klimat ;)
A wymyślone przez ciebie logo bardziej pasowałoby jako zapowiedź Electrocutioner'a albo mojego imiennika, jako 'main villain' 8)

Juby

Piorunami i deszczem, chciałem podkreślić nadciągającą burzę (chaos), którą zwiastuje ucieczka Jokera z Arkham. Gdy to wymyślałem oglądałem akurat "Terminatora" i na końcu filmu padły słowa: "Nadciąga wielka burza."; "Wiem."
Chciałem też, aby przy tym logu odbijał się jakiś kolor (W BB mieliśmy pomarańcz przy zachodzie słońca, a przy TDK błękit), więc wybrałem czerwień, bo jakoś od razu kojarzy mi się to ze złem. Choć brałem pod uwagę też purpurę.

Mr.G

Nieproszony gość

  Nastoletnią Sarę zbudził dźwięk, który można określić zgrzytem metalu. Był środek nocy, w pokoju panował mrok. Kiedy oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności, Sara ujrzała przed sobą kontury dorosłego mężczyzny. Jej początkowe zdziwienie przerodziło się w strach i panikę na widok kredowo białej twarzy, zielonych włosów i krwistoczerwonego uśmiechu.
Mężczyzna szybko zakneblował usta krzyczącej dziewczyny.
-Ciii... -zaczął ją uciszać– Nie chcesz chyba obudzić swojej siostrzyczki? Dopiero co zasnęła.
Sara z przerażeniem patrzyła na coraz szerszy uśmiech szaleńca.

                                                                             ***

  Radiowozy otoczyły budynek. Policja była gotowa do wejścia do środka, czekali tylko na znak komisarza. Gordon jednak znaku nie dawał. Postanowił dać szansę na załatwienie tego problemu swojemu przyjacielowi. Nie chciał ryzykować życia gliniarzy, bo wiedział doskonale z kim mają do czynienia.

  Ogień spokojnie palił się w kominku oświetlając zwłoki na środku pokoju. Niski facet po pięćdziesiątce leżał martwy twarzą do ziemi. W plecy wbity miał nóż.
Tuż obok Joker rozsiadł się w fotelu i zabrał się do lektury książki znalezionej na stoliku do kawy. Zachichotał pod nosem zdając sobie sprawę, że właśnie ubrudził krwią tomik warty około 100 dolarów.
-Skracam Twoją przepustkę, Joker. Wracasz do Arkham. –odezwała się postać w kącie salonu skąpana w cieniu.
-Znowu traktujesz wszystko zbyt poważnie Batmanie –odpowiedział nie odrywając oczu od książki –Dopiero co wyszedłem ze szpitala, czułem się trochę samotny i przypomniałem sobie o starym Dezmondzie. Słyszałem, że sędzina dorobił się porządnej wilii więc postanowiłem go odwiedzić... Nie stało się nic co by Cię mogło interesować.
-Więc czemu on nie żyje?
-Ah... zwykła wymiana zdań, nic poważnego, ale przyznaj... Zawsze był trochę sztywny, nie? –Joker zaśmiał się uznając swoje zdanie za wyborny dowcip.
-Dosyć żartów, dasz się zabrać po dobroci?
-Nie wiem czemu się mną przejmujesz, lepiej pomyślałbyś o żonie sędziego, bo wątpię żeby była mistrzynią w nurkowaniu...
Batman natychmiast wybiegł z salonu i przez korytarz biegł prosto na drzwi ogrodowe.
To była klasyczna architektura tego rodzaju posiadłości więc skojarzył, że basen musi znajdować się w ogrodzie, za domem.
Przebił się przez szklane drzwi ogrodowe, dostrzegł przed sobą podświetlany basen i natychmiast do niego wskoczył. Po zanurkowaniu zobaczył kobietę na dnie skutą ciężkimi łańcuchami, nie ruszała się. Wyciągnął ją na brzeg, rozwiązał ją z łańcuchów i przystąpił do reanimacji. Kobieta nadal nie oddychała. Uciski klatki piersiowej i sztuczne oddychanie w końcu przyniosły skutek, zaczęła kaszleć pozbywając się wody z płuc.
Może nawet lepiej, że nie ma sił na pytania –pomyślał Batman.
Kazał jej nie ruszać się z miejsca aż przyjdzie policja, a sam wrócił do budynku.
Na parterze nie było już Jokera więc Batman udał się po schodach na piętro. Cały korytarz na górze zalany był benzyną, charakterystyczna dla tej substancji woń unosiła się w budynku.
Na końcu korytarza stał Joker, z purpurowego płaszcza wyjął srebrną zapalniczkę.
-Wiesz, sędzia ma...haha... miał dwie słodkie córeczki. Obie miałem okazje poznać dzisiejszego wieczoru. Takie młode, niewinne i urocze... Przyprawiły mnie o dreszcze! –Joker zapalił zapalniczkę –Nie uważasz, że trochę tu ciemno? Pozwól, że rozświetlę otoczenie... -Po tych słowach rzucił przed siebie zapalniczkę.
Zniknął za słupem ognia, ale nadal słychać było jego śmiech.
Ogień po ogromnej kałuży benzyny niewiarygodnie szybko dochodził do Mrocznego Rycerza, ale ten zdążył uskoczyć na bok przebijając się przez drzwi do pobliskiego pomieszczenia. Znalazł się w gabinecie, cały korytarz płonął więc jedynym wyjściem z pomieszczenia było okno. Otworzył je, wyszedł na zewnątrz stając płasko plecami do ściany i zaczął przesuwać się po gzymsie do okna obok. Przed sobą, w dole, widział radiowozy i pełno gapiów.
Zajrzał do sąsiedniego okna, w środku była związana dziewczynka. Łokciem wybił szybę i otworzył okno po czym wszedł do pokoju. Pomieszczenie całe było w gęstym, czarnym dymie. Rozwiązał dziewczynkę, miała może z 13 lat.
-Jak się nazywasz?
Mała milczała, była przerażona.
Batman wystrzelił przez okno linkę zakończoną hakiem, który przymocował się do latarni po drugiej strony ulicy i razem z dziewczynką zjechali na dół.
Przekazał małą w ręce sanitariuszy po czym podszedł do Gordona.
-Sędzia nie żyje, w środku jest jeszcze córka więziona przez Jokera.
-A co z żoną sędziego?
-Bezpieczna, jest w ogrodzie.
Gordon odwrócił się do gliniarzy:
-Thomas i Brawn, idźcie do ogrodu za domem i przyprowadzić mi tu żonę sędziego, Tylko szybko i sprawnie! –odwrócił się powrotem do Batmana, ale jego już nie było.

 
                                                                             ***

   Sara zakneblowana i przywiązana do krzesła siedziała w swoim ciemnym pokoju. Czuła dym, który sprawiał jej trudności w oddychaniu. Nagle coś bardzo mocno uderzyło w jej drzwi. Z przerażeniem wyczekiwała następnego uderzenia. W końcu drzwi wyleciały z zawiasów i spadły na ziemię. W przejściu stanęła potężna istota, która z początku mogłaby przypominać człowieka.
Batman prędko ją rozwiązał. Chciał z nią zjechać przez okno jak z poprzednią, ale nagle podłoga zatrzeszczała, potem ponownie. Pod wpływem temperatury z dołu drewno nie wytrzymało, zaczęli spadać.
Oboje spadli na plecy piętro niżej. Byli w pokoju gościnnym na parterze. Wszystkie meble ogarnął ogień. W centrum pokoju stała kanapa, a po bokach rozciągały się półki z książkami.
Mogliby wyskoczyć przez okno, ale płomienie przy ścianach były zbyt wysokie.
Zaczęli kierować się do drzwi. Batman wyważył je porządnym kopniakiem.
Po drugiej stronie stał Joker z rewolwerem w dłoni i śmiejąc się przeraźliwie wycelował. Batman odepchnął Sarę, a sam zdążył jedynie się uchylić. Został postrzelony w bark, upadł na ziemię. Ból nie pozwalał mu się ruszyć, chciał jedynie widzieć czy wszystko w porządku z dziewczyną.
-Już wychodzicie? Cóż za szkoda. Atmosfera robiła się taka... gorąca... -wybuchł śmiechem.
Batman wykorzystał nieuwagę Jokera i szybkim ruchem nożycowym ściął go z nóg. Zebrał siły i wstał nie zważając na dokuczający mu ból. Wykopał mu z rąk rewolwer, wziął Sarę za rękę i prowadził do wyjścia. Wiedział, że Joker nadal im zagraża, ale teraz chciał jedynie wyprowadzić dziewczynę na zewnątrz.
Weszli na główny korytarz. Zarówno drzwi główne, jak i ogrodowe przysłaniały wysokie płomienie. Byli odcięci.
Z sufitu sypał się na nich pył. Na koniec korytarza spadła płonąca belka, Batman był świadom, że budynek może w każdej chwili się zawalić.
Spojrzał na Sarę. Ocierała pot z czoła, nie panikowała, nie płakała. Była dzielną dziewczyną.
Dookoła szalały wielkie płomienie, były coraz bliżej nich. Mroczny Rycerz podszedł do ściany, sprawdził jej wytrzymałość i z rozpędu uderzył w nią przebijając się do sąsiedniego pomieszczenia. Rana postrzałowa dała o sobie znać. Zawołał Sarę.
Przez zrobioną przez wybawcę dziurę w ścianie przeszła do pomieszczenia. Była to spora kuchnia z oknami zbyt małymi by mogli się przez nie wydostać. Ogień jeszcze nie dotarł do tego pomieszczenia. Obok lodówki znajdowały się drzwi, za nimi były schody prowadzące w dół do ciemnej piwnicy. Sara chciała zapalić światło, ale elektryka wysiadła.
Batman wyjął zza paska latarkę. Schodzili ostrożnie po schodach, doszli do przyjemnie chłodnej i ciemnej piwnicy. Dla obojga była to miła odmiana po bieganiu w płonącym budynku.
-Gdzie są moi rodzice? Widział ich Pan? –zapytała niepewnie dziewczyna.
-Widziałem... Matka jest bezpieczna, Twoja siostra też. –Nie chciał mówić nic o ojcu, postanowił, że lepiej będzie jeżeli dowie się o tym od kogoś innego. –Jak się czujesz? -Zapytał, umyślnie zmieniając temat.
-Dobrze, tylko trochę mnie dusi w gardle.
-To od dymu. Musimy się stąd wydostać, jest stąd wyjście na zewnątrz?
-Jest klapa, gdzieś tutaj...
Batman poświecił latarką po piwnicy, pełno było tam starych mebli, narzędzi i pajęczyn. W końcu dostrzegł klapę wyjściową na końcu piwnicy. Natychmiast do niej podbiegli, ale nie był w stanie jej otworzyć. Była zamknięta na kłódkę od zewnątrz.
Nagle w ciemności rozległ się śmiech.
-Ha... Haha... Haha... Ha... -ponuro śmiał się gdzieś w piwnicy. Zaraz potem rozległ się brzdęk odbezpieczanego rewolweru.
Batman ruchem ręki zagarnął dziewczynę za siebie.
-Witamy w punkcie bez wyjścia! –Wykrzyknął teatralnie Joker, którego nienaturalnie blada twarz oświetlała jedynie latarka Batmana. –Zostaliśmy tylko Ty i ja... No i ta mała ślicznotka, ale nią się zajmę później. –Zaśmiał się charakterystycznie. –Cóż za ironia... Jesteśmy w jakiejś wilgotnej piwnicy otoczeni tylko ciemnością, że niby jesteś w swoim żywiole Batmanie, ale to ja mam przewagę, bo mam spluwę! Ale wiesz co? Trochę Cię rozumiem. Ja też nie przepadam za pistoletami. Zabijają zbyt szybko, nie można nacieszyć się widokiem śmierci człowieka. Oczywiście teraz jest wyjątkowa okoliczność. Nie mogę ryzykować, że ta dziewczyna przeżyje –Zaśmiał się szaleńczo i wycelował Batmanowi w głowę.
Mroczny Rycerz nic nie odpowiedział, świadomy tego, że jedynie on rozświetla całe pomieszczenie zgasił latarkę. W piwnicy znów zapanowała całkowita ciemność.
Joker przeraził się faktem, że stracił cel z oczu. Zaczął strzelać na oślep przed siebie, ale słyszał tylko jak kule uderzają w ścianę. Nagle coś wytrąciło mu pistolet po czym poczuł silny uciska na szyi.
-Witaj w moim żywiole –Odezwał się ponury głos tuż za Jokerem.
Potężna siła rzuciła nim na bok, poleciał na stalową rurę, odbił się od niej, po czym upadł na ziemię. W ciemności, widział przed sobą jedynie kontury Mrocznego Rycerza.
-Oto Twój punkt bez wyjścia, Joker –odezwał się Batman, wziął go za fraki i podniósł ponad swoją wysokość.
Zadał mu jeden porządny cios w głowę, Joker stracił przytomność. Rzucił bezwładne już ciało powrotem na ziemię.

                                                                         
                                                                          ***

  -Rozwal tą kłódkę, Frank! –wydał rozkaz komisarz Gordon.
Frank łomem zaczął mocować się z potężnym łańcuchem skutym solidną kłódką.
-Ech, odsuń się –Komisarz wyjął rewolwer i przestrzelił metal.
Otworzyli klapę i latarkami oświetlili piwnicę. Jakież było ich zdziwienie na widok Batmana trzymającego dziewczynę i nieprzytomnego Jokera leżącego obok.
Policjant odprowadził dziewczynę do sanitariuszy, Sara obejrzała się, spoglądając wdzięcznie na jej wybawcę.

  Strażacy zajęli się pożarem, ale z domu niewiele się odratowało. W czarnym worku wywieziono zwęglone ciało sędziego, żona i dwie córki, dzięki Batmanowi czują się dobrze, a Joker trafił powrotem do Arkham Asylum.
  Mroczny Rycerz bez słowa zniknął w mroku nocy.
Posted on: 27 Luty  2009, 15:13:52

 Słabe, niedopracowane, ale to przez to, że debiutanckie.
Jednak od tego jest ten temat więc wrzuciłem ;)

(A)nonim

CytatSłabe, niedopracowane, ale to przez to, że debiutanckie.
No nie przesadzaj, niedopracowane może tu i ówdzie jest, ale słabe?
CytatNie chciał ryzykować życia gliniarzy
Tutaj (i jeszcze gdzieś to się pojawia) zmieniłbym "gliniarzy" na "policjantów".
Na plus idzie zdecydowanie opisywanie scen akcji, świetnie ci to wyszło. Motyw z żoną naciągany, ale wyobrażam sobie jakby to wyglądało na ekranie i bardzo pozytywnie skojarzyło mi się z TAS, więc jestem na tak.
Joker manipulator sprawdza się nieźle. Ale połowę tekstów one-linerów bym mu zmienił. Zwłaszcza to nawiązanie do TDK.
Razi też że policja nic nie robi, wiadomo że to dla dobra opowieści i podkreślenia powagi sytuacji, ale jednak.
No, ale naprawdę niezłe, Batman wypadł świetnie.
Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

Mr.G

Dawno już to napisałem, teraz wiem gdzie i jakie zmiany bym dokonał, ale po prostu nie chciało mi się. Może kiedyś to trochę podkręcę...

Mel

Wiesz, G...Powiem tyle, że przedstawiłeś klasyczną walkę Batman vs Joker. Może nie jest ta historia w pełni dopracowana, jest kilka naiwności, ale tak szczerze...Brakuje mi właśnie takich historii w dzisiejszych komiksach. Jest w tym jakiś duch lat 80 i 90...

(A)nonim

Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

Mel


Mac12

Maxie Zeus początek wprowadzenia ci się spodoba

Gregman

 Ubrani na zielono gangsterzy próbują okraść po cichu bank, łamią powoli zabezpieczenia, gdy ze skarbca zabierają zielone i fioletowe diamenty. Gdy wpakowali je do worków, zaczęli iść do tyłu by cały czas patrzeć na Bank. Sprawdzając czy nikt nie idzie. Jeden z nich, idąc w tył, obił się o coś twardego. Obejrzał się i zobaczył ciemną postać która zasłoniła mu usta i uderzyła w twarz czarną rękawicą tak że opuścił wór. Srebrny Hak wystrzelił w powietrze i postać ta znalazła się na dachu Banku. Drugi zbir chciał udzielić koledze pierwszej pomocy gdy metalowa rzutka przecięła powietrze. Przestępca uznał to za kroki więc wyciągnął z worka pistolet, a z worka kolegi rewolwer. Cały spocony szedł w kierunku ciemnego zaułka. Z ulgą stwierdził że nic nie znalazł. Gdy zawracał rzutka rozbroiła go z jednego pistoletu, gdy podchodził do Banku, z dachu sfrunął młody chłopak. Ale on nie latał , lecz Szybował!!! Miał czarne włosy, zakrywającą oczy maskę i cały czarny strój. Tylko jego pierś zdobił błękitny orzeł. Zbir spontanicznie zaczął strzelać w napastnika krzycząc :
-Giń, Nietoperzu!
Chłopak padł na ziemię. Przestraszony złoczyńca zaczął uciekać w inną stronę! Gdy rzutka rozbroiła go i z drugiej broni odwrócił się i o mało nie dostał zawału. Chłopiec a raczej w tym świetle mężczyzna, podchodził do zbira uderzając pięścią o otwartą dłoń. Jednym ciosem go ogłuszył a potem powiedział:
- Nie jestem Batmanem, jestem Nightwing.
To na razie tyle.

vincent

Gregman, fajnie że coś próbujesz pisać, ale szczerze mówiąc jest to słabe.
Powinieneś czytać dużo książek i jeszcze więcej pisać, jeśli chcesz wyrobić sobie znośny styl. Brawa za chęci, ale długa droga przed Tobą.
Pozdrawiam.
Moje opowiadania o Batmanie:

ADRENALINA

Z JASKINI NIETOPERZA

codic

Agent of Chaos


1x01- It's just the beginning / 1x01- To dopiero pocz?tek

- Ha ha ha  -  za?mia? si? sylabowo nieznajomy. - My?lisz, ?e krzyki ci pomog?? - doko?czy?.
- Prosz? nie zabijaj mnie! - wrzasn?? w?a?ciciel sklepu jubilerskiego.
- Ale? oczywi?cie, ?e tego nie zrobi?... to by?oby... zbyt ?atwe. Zrobi? za to co?.. innego. - wymawia? te s?owa w sposób jakby ka?de z nich mia?o ogromne znaczenie. Powolnym krokiem zbli?a? si? do m??czyzny w rogu, wykonuj?c delikatne ruchy nadgarstkiem. W d?oni b?ysn??o ostrze no?a.
- Bierz co chcesz! Daj mi spokój! - krzycza?a ofiara napadu.
- He he he.. wdziera si? paaanika.  A co gdybym ja tak spanikowa? ? - i z?apa? m??czyzn? za koszul? podnosz?c do góry. Subtelnymi ruchami g?adzi? jego twarz no?em.
- O co ci chodzi? - zapyta?, wisz?c kilka centymetrów nad ziemi?.
- Zabawne. Gdzie? ju? to s?ysza?em. - zbli?y? si? do niego - Chcesz wiedzie? sk?d mam te blizny? - zapyta? wskazuj?c ostrzem na naci?cia na twarzy w okolicy ust - Mia?em przyjaciela, by? nieco starszy, ale mia? jedn? wad?, ci??gglele si? j?-j?-ka?. - wybuchn?? ?miechem - Strasznie mnie to bawi?o, za ka?dym razem jak chcia? co? powiedzie? zaczyna?em si? ?mia?. Pewnego razu nie wytrzyma?. Z?apa? mnie, wetkn?? nó? w usta i powiedzia?: " Skoro tak lubisz si? ?mia?, rób to ca?y czas ". Pó?niej, gdy spojrza?em w lustro, pomy?la?em, ?e nie jest to taki z?y pomys?. Wi?c, umie??my u?miech i na twojej twarzy. - krew trysn??a na ?cian?.
Jego kroki odbija?y si? echem po pomieszczeniu. Z torb? na ramieniu, zacz?? powoli kierowa? si? w stron? tylnego wyj?cia.
- Sta?! Jeste? aresztowany! - us?ysza? za plecami. Odwróci? si?. Dwóch policjantów celowa?o do niego.
- Po?ó? torb? na ziemi i kopnij w naszym kierunku. - powiedzia? jeden z nich.
- Jeste?cie pewni? - zapyta? drwi?cym tonem.
- Zrób to! - wrzasn?li jednocze?nie.
- No dobra. - od?o?y? torb? i pchn?? w ich kierunku.
- Stój nieruchomo.. - powiedzia? gliniarz i schyli? si? w kierunku torby, chwyci? za zamek.
- Nie ra... - czerwony p?yn pokry? ?ciany pomieszczenia.
Nieznajomy rozejrza? si? dooko?a.
- Uuu ?a.. - szepn?? z szerokim u?miechem na twarzy. Si?gn?? do kieszeni. Wyj?? kart? i rzuci? j? na pod?o?e.

***

-Jak to mo?liwe, ?e mieli go na muszce i zdo?a? im uciec?! - wrzasn?? Gordon. -Uganiamy si? za nim od tygodni, a oni mieli go jak na talerzu.
-Dobrze pan wie jaki on je...
-Tak, wiem. - jego g?os uspokoi? si?. - Poinformujcie rodziny Waxley'a i Robby'ego.
- Tak jest. - odpowiedzia? podw?adny i odszed?.
Gordon sta? po?rodku pomieszczenia, gdzie to wszystko si? rozegra?o. Ca?y czas nie móg? zrozumie? w jaki sposób jeden go??, tylko jeden go?? potrafi narobi? takiego ba?aganu. Nawet w krytycznych momentach wyskakuje z jakim? genialnym planem i wychodzi ca?o z tego zamieszania. Ca?e szcz??cie, ?e tym razem kto? ocala?.
- Gdzie jest ten w?a?ciciel? - zapyta? kr?c?cych si? dooko?a detektywów z dochodzeniówki.
- Odwie?li ju? go do szpitala, jest w marnym stanie. - odpowiedzia? jeden z nich.
- Je?eli cokolwiek znajdziecie dajcie zna?, jad? do niego. - rzuci? Gordon wychodz?c.

***




Tyle znalaz?em na dysku, zaraz po premierze TDK napisa?em pocz?tek do serialu, którego akcje mia?aby odgrywa? si? pomi?dzy BB i TDK. Dziwi mnie ?e nadal pami?tam co mia?o dzia? si? dalej i mam pomys? na ca?? histori? kilkuodcinkowego serialu. Dajcie zna?, czy to da si? czyta? :)
I'm willing to put my life on the line to do what I have to. But it has to be mine. No one else's!

Mr.G

Da się czytać, owszem, nawet wiarygodnie ukazałeś dobrze znanego nam Jokera, choć radziłbym zaryzykowanie i oderwanie się od jego "typowości", jak na przykład gadka o bliznach czy sylabiczny śmiech. Wydaje się, że - jako autor - potrafisz go dobrze odegrać, więc pokaż w jego wykonaniu coś zaskakującego.
No i nie samymi dialogami tworzy się powieści ;>
Ale jest w porządku, przyjemna lektura.