Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana

Zaczęty przez Marquss, 26 Styczeń 2008, 22:17:42

Marquss

Jak w temacie, tu zamieszczecie swoje opowiadania o batku (na poprzednim FBC byle niektóre takjie ze hoho).Moje umieszcze juz za kilka dni :)

Silent Dark

#1
                                                   Joker nigdy nie umrze!!! ep.1
Zgodnie z planem Gordona Batman pojawil sie w wyznaczonym  przez niego miejscu. Gordon tajemniczo podal Batmanowi sylikonowy woreczek w którym byly karty Jokera...
-Co to Joker wrócil??!!
-Nie,ktoś go naśladuje,a poza tym co zza grobu by powrócil??,widzialeś kiedyś kogoś kto wrócil zza grobu??
Batman nie odpowiedzial...
-Wiadomo o nim coś wiecej??
-Nie...
-Lepiej zeby nie byl taki jak jego poprzednik...
-Nazywa siebie Joker II
Gordon mrugnąl a Batman zniknąl...
Zdenerwowany Batman Udal sie do miejsca śmierci Jokera gdzie znalazl krawat który nosil Joker zanim zginąl.Zobaczywszy to Batman udal sie do Jaskini gdzie zbadal dokladniej ów krawat.Bruce wykryl na krawacie krew której wcześniej nie zauwazyl,pobral próbke i zanalizowal jej pochodzenie,ale musial udac sie do korporacji w której mozna przetrzymywac swoją krew.Nastala Pólnoc,Batman dostal sie do budynku frontowymi drzwiami.Kiedy znalazl juz grupe krwi pasującą idealnie do jego próbki wysunąl szufladke,gdzie znalazl dane o Czlowieku który zostawil tam ten krawat.Nazywal sie Tim Curry.Batman w tym momencie przypomnial sobie ze osobiście zlapal tego czlowieka,i wtedy w ruch podjely wspomnienia Batmana...
Nieudolny Curry próbowal podrobic przeciwników Batmana,aby podnieś swoją samo ocene... .Tim Curry byl psychiczny niewiele dzielilo go od Joker.Na samym początku próbowal podszyc sie pod Riddlera ale byl po prostu zalosny,nie umial wykonac zagadki...
Szybko trafil do "wariatkowa".Wiecej Batman juz o nim nie slyszal,az do dzisiaj kiedy próbuje podszyc sie pod Jokera.Batman domyślil sie ze  to Curry zostawil ten krawat,i ze to on musi byc tym nowym Jokerem.Batman powiadomil Komisarza Gordona o jego nabytych informacjach,jednak nie chcial zeby Policja ingerowala w tą sprawe.Mroczny Rycerz wiedzial ze musi uporac sie z nim sam.Wkrótce o Joker II zacząl zachowywac sie jak prawdziwy Joker... Curry mial 4 cele,zabic Sedzie,Oskarzyciela,Gordona i Batmana...
Ciąg dalszy nastąpi!!!
Prosze o ocene pierwszej cześci  :)

Juby

Mogloby byc to troche szersze opowiadanie, bardzo to streścileś Silent, ale nie kazdemu chce sie rozpisywac na klawiaturze. Pomysl niezly, ale brakuje mi tu czegoś, jakiegoś momentu, w którym byliby pokazani kryminaliści, albo chociaz jednej, krótkiej akcji  :P . To taka historia jednego dnia z zycia Batmana, ale niestety niezbyt efektownego, lecz zapowiada sie niezla cześc druga wiec poczekam z oficjalną oceną. Póki co, za fajne pokazanie (wlaściwie opisanie  ;)) Mrocznego Rycerza jako detektywa: 3 Nietoperki;D

Chibi

masz dziwny styl pisania.. ciekawy ale dziwny... moment, w którym Batman bada ten krawat skojarzyl mi sie z badaniem dowodów w serialu CSI mianowicie: takie badania to duuuuzo roboty, ty streścileś to w kilku średnio rozbudowanych zdaniach.... Pomysl dobry, tylko (jak juz to stwierdzil BAT MAN) bardziej przypomina opis wydarze? niz opowiadanie... Szlifuj ten diament (moja skromna rada). ale uznanie za odwage i pomysl.
czy tańczyłeś kiedyś z diabłem w bladym świetle księżyca?

Grim Knight

Skoro sam chcialeś....

Batman w zasadzie niewiele pracuje tutaj glową- śledztwo tak maksymalnie sztampowe i schematyczne, ze wrecz nie przystoi Mrocznemu Rycerzowi. Znajduje ślad, bada ślad, znajduje odpowied?. Koniec. Przecietnie to zrobione. Sam Curry tez przecietny jako naśladowca Jokera- nie zostawia ani jednego mylnego tropu, falszywej ściezki, zadnych mącących w glowie poszlak. Pójście po bandzie jak sie tylko dalo.
"Okrutny ?wiat... Nabi?e? bro?. U?pi?e? go, dziurawi?c skro?. To nie jest zemsta, bracie od ko?yski. To moja praca- zabójcy. Artysty."

Mel

Mimo wszystko początek powinien jakoś zachecic ciekawymi pomyslami, a tu poprostu mamy mielonke skladającą sie z wyjątkowo przewidywalnych opcji i taniej detektywistycznej gry... Sam styl pisania nieco mnie odpycha, ale raczej to kwestia gustu...
Przyznam, ze wpelni popieram Grima.

Jon

Cytat: Grim Knight w 11 Czerwiec  2008, 20:30:04
(...) niech Silent wrzuci calośc, a my sie wypowiemy, albo dajmy sobie spokój z komentarzami poszczególnych cześci.

Grim, nie masz racji.
Tak dlugo jak nasze komentarze pozostaną konstruktywne, mogą one Silentowi jedynie pomóc.

Silent...

Rozumiem, ze nie jesteś specjalistą, ale kazdy, nawet mlody autor przed napisaniem swojego tekstu stara sie zebrac do niego ?ródla czy materialy. W pisaniu opowiadania równie wazne co talent jest przygotowanie merytoryczne- szczególnie, gdy decydujesz sie na splodzenie kryminalu, którego nieodlącznym elementem pozostaje skodyfikowane ustawowo śledztwo. W jego trakcie eksperci-kryminalistycy wykorzystują wiedze z róznych dziedzin nauki, aby zrekonstruowac bieg zdarze? (wersja kryminalistyczna) i uprawdopodobnic sprawstwo konkretnej osoby.

Po co ten wstep ..?

Silent, nie ustrzegleś sie paru bledów merytorycznych, które raząc osoby zainteresowane tematem odwracają uwage od bedącej twoim dzielem fabuly.

Przytocze elementy obarczone bledem, a Ty postaraj sie odszukac potrzebne informacje.


Cytat: Silent Dark w 08 Czerwiec  2008, 14:24:19
(...)
wykryl na krawacie krew której wcześniej nie zauwazyl, pobral próbke i zanalizowal jej pochodzenie,
(...)
ale musial udac sie do korporacji w której mozna przetrzymywac swoją krew.
(...)
Kiedy znalazl juz grupe krwi pasującą idealnie do jego próbki wysunąl szufladke, gdzie znalazl dane o Czlowieku który zostawil tam ten krawat. Nazywal sie Tim Curry.
(...)

Co do pomocy naukowych...
Podrecznik z którego zaliczalem przedmiot:
http://www.empik.com/kryminalistyka-zarys-wykladu,305384,p
Zawsze przydatna strona:
http://www.ksp.waw.pl/laboratorium/publikacje.html#publikacje-w-prasie
,,Jedyne co mnie łączy z pornografią, to nieosiągalne marzenie o świecie, w którym wszystkie pragnienia zostaną zrealizowane"<br /><br />Kurt Vonnegut 11.11.1922- 11.04.2007

JaRo

 Tak jak zapowiadalem, ostatnimi czasy zajmowalem sie pisaniem opowiada? o Batmanie. Moja opowieśc, zatytulowana "Mroczny Rycerz" to moja wlasna wizja kontynuacji "Batman: Początek".
Chcialbym, abyście w miare swoich mozliwości to przeczytali, gdyz pisanie zajelo mi troche czasu, a ciekaw jestem Waszej opini, gdyz jak wiadomo tylko Wy mozecie trafnie ocenic opowiadanie, gdzie w roli glównej wystepuje Batman. Bardzo prosze o szczerą recenzje, jeśli zajdzie taka potrzeba to prosze o mocną krytyke. Mam nadzieje, ze ocenicie moje opowiadanie w swojej skali ocen (od 1 do 10).

Licze, ze Wam sie spodoba. Jeśli nie, to na drugi raz postaram poprawic swoje bledy przy ewentualnych kontynuacjach mojego opowiadania.

Opowiadanie jest dosyc brutalne i jest w nim mnóstwo wulgaryzmów, to takie drobne ostrzezenie ;)

Opowiadanie znajduje sie pod tym linkiem. Jak dobrze pójdzie, to jutro zamieszcze drugie opowiadanie- "Cie? nietoperza".

http://www.sendspace.pl/file/DTKLBSc7/
Na początku duże Jot, a pomiędzy małym 'a' i 'o' znak Robina rozświetla to = JaRo

Maxie Zeus

Nooo, JaRo, powiedz szczerze - ile czasu zajelo ci pisanie tego??
Musze przyznac, ze historyjka naprawde bardzo ciekawa... Duzo przemyślanej akcji, detektywizmu, rozterek wewnetrznych u bohaterów... Gdy siadlem do czytania, pomyślalem sobie: ''WOW...ale to dlugie..doobra, troche poczytam dziś, troche jutro, troche pojutrze..''
Ale gdy zacząlem analizowac lekture twojego opowiadania, tak mnie wciągnelo, ze przczytalem calośc na raz... i jestem pozytywnie zaskoczony...
Brutalnośc i uzywanie wylgaryzmów są jak najbardziej na miejscu. Czemu masz sie ograniczac w uzywaniu jezyka, skoro tak np. w filmach ameryka?skich co chwile mamy...fuck, son of a bitch, asshole, bastard..itp. Wulgaryzmy najlepiej oddają emocje bohaterów....
Bardzo spodobalo mi sie, ze uzyleś pewnych ''symbolicznych smaczków'', np. fontanny z monetami, czy ostatniej sceny z Keatonem 8)
Do tego, fajnie widziec, jak wspólpracują zloczy?cy mający rózne zboczenia na tle śmierci....
Naprawde...sceny ze Stirkiem, czy Kadaverem...przywodzą na myśl stare dobre horrory z lat '60 - '80. A kiedy Mortimer zabijal swoją pierwszą ofiare w krypcie, przypomnialo mi sie jak oglądalem ''Hostela''.... majstersztyk !! ;D
Wprowadzileś równiez wiele nawiąza? do wcześniejszych klasyków o Batmanie. Najbardziej zauwazalne:
1. Koszmary Denta - TAS, odcinek ''Two-Face, part 1''
2. Wypadek w ''Axis Chemicals'' - ''The Killing Joke'' (apropos..dobry ten wątek z farbami + kwas..)
3. Wypadek Barbary - ''The Killing Joke''
4. Batman powalajacy gościa odpadnietym kawalkiem muru - ''Batman Returns''
5. Batman stuka o sygnal, aby zwrócic uwage Gordona - ko?cowa scena ''Beginsa'' (..troszke za czesto uzywasz tego motywu)
6. Napad Jokera na burmistrza Krolla - napad Jokera i Scarecrowa na burmistrza, który równiez w strachu widzial weze (''Knightfall'')
7. Reakcja Jokera na gaz strachu - ''Knightfall''  <Joker symuluje, a potem mówi ''Buu'' - Batman '89''>
8. Bruce sklada róze w Crime Alley - ''Batmana '89''
9. ..No i oddaleś hold Keatonowi... 8)

Jakaś krytyka...??
Hmmm...moze, móglbyś zrobic Zsasza troche bardziej szalonego...ale i tak jest w porzo. Postacie są bardzo wierne komiksowi. Naprawde dobre opowiadanie. Teraz, to tylko bierz kamere, kilku kumpli... i ekranizuj swoje dzielo ;) ;)
Zwrócil moją uwage równiez wątek z pogodą.....Czyzbyś czasem nie planowal uzyc Mr. Freeze'a w sequelu ?? ;D :)          [Jak nie chcesz spoilerowac, to nie odpowiadaj...]
Podsumowujac, nie?le sie spisaleś....twoje opowiadanie zawiera wszystkie wazne dla fabuly (dobrego filmu) elementy.... noo, moze oprócz wątku milosnego i klasycznego zako?czenia w stylu ''damsel in distress'', ale ja tez, pisząc opowiadania, rezygnuje z tego...to tylko niepotrzebnie komplikuje fabule.

Oby wiecej takich historii na Forum... ;)
MOJA OCENA: 9,5/10
: 29 Lipiec  2008, 19:55:51

 Hejj !! Co to??  JaRo tyle sie napracowal, a nikomu nie chce sie czytac jego opowiadania??
Czyzbym tylko ja byl jego jedynym recenzentem?

JaRo

 Jak obiecalem, zamieszczam cześc drugą. Mam nadzieje, ze sie spodoba.
Zamierzalem napisac cześc trzecią- "Powrót Mrocznego Rycerza" (roboczy tytul), ale cala sprawa z wojskiem niestety spowodowala to, ze musialem zawiesic prace nad trzecią cześcią. Ale cześc druga nie jest tą ostatnią. Trzecia odslona sie ukaze, ale bedziecie musieli na nią troche poczekac.

Tymczasem zapraszam na "Cie? nietoperza". Link do pobrania pod spodem:

http://www.sendspace.pl/file/YDA5xez3/
Na początku duże Jot, a pomiędzy małym 'a' i 'o' znak Robina rozświetla to = JaRo

Maxie Zeus

#10
Wlaśnie przeczytalem twoją kolejną prace, JaRo.. i z uśmiechem na twarzy musze powiedziec, ze to kolejne świetne opowiadanie ... ;) Masz naprawde ciekawe pomysly co do budowania akcji. Ta cześc jest zdecydowanie mniej drastyczna niz ''Mroczny Rycerz'', ale za to, lepiej rozbudowaleś tu wątek psychologiczny i relacje bohaterów. Two-Face jest zrobiony perfekcyjnie; nawiązuje do wczesnych komiksów z lat '40 (wtedy powstala ta postac), gdzie alterego Denta przedstawione bylo jako zabójcze monstrum, które jest w stanie zabic kazdego kto wejdzie mu w droge (nie tylko tych zlych). Dent ma wyra?ne rozdwojenie ja?ni, co jest bezpośrednią aluzją do kolejnej fikcyjnej postaci, a mianowicie Dr. Jekylla i Mr. Hyde, którzy toczyli taką samą psychiczną walke, jak Dent.... Cele i wizerunki Two-Face'a zmienialy sie na przestrzeni lat... natomiast motyw monety zachowal sie do czasów wspólczesnych w postaci nienaruszonej. I ty go trafnie uzyleś w swojej historyjce....
Równie dobrze rozwineleś wątek ze Strachem na Wróble.... Akcja toczy sie w ciekawych (i związanych z tą postacią) miejscach (Dom Strachu, plantacja kukurydzy)... i ostatecznie, zloczy?ca zostaje pokonany swoją wlasną bronią... motyw ten to dobre nawiązanie do komiksów...
Równie wierny komiksom pozostal Czarna Maska, którego organizacja ma bardziej charakter kultu, co świadczy o tym, ze bandzior ten nie ma dobrze z glową... Cieszy mnie, ze na swój sposób wyjaśnileś, jak Sionis stal sie wizualnie ''tą prawdziwą Czarną Maską'' (chodzi mi o oparzoną twarz).
Co do Warren'a White'a (aka Great White Shark), lekko zmodyfikowaleś jego charakter... Ale nie odbiera to tej postaci uroku. Poniósl spektakularną śmierc z reki Two-Face'a... a metoda egzekucji przysuwa na myśl takie horrory, jak ''Pila'', czy ''Hostel''. To chyba ten najbardziej drastyczny moment w tej cześci.... ;D  (BTW: Nie wiem, czy wiecie... ale w ''TDK'' jest wspomniane nazwisko Warren White).
Cale opowiadanie jest pelne świetnych scen i wątków....a to psychiczna zalamka Gordona... a to wprowadzenie w zycie Bruce'a Jason'a Todd'a, który chce zostac jego partnerem i zemścic sie na Dwóch Twarzach -  mordercy swego ojca (doskonale udalo ci sie przedstawic tą postac; wielki plus dla opowiadania ;) )
Milo tez widziec nawiązania do klasycznych dziel o Batmanie. Najbardziej rzucają sie w oczy...

1. Ucieczka Denta ze szpitala - BTAS, odcinek ''Two-Face, part 1''
2. 200set lecie miasta - ''Batman '89''
3. Batmobil zmierzający do Batcave - ''Batman '89'', ''Batman Begins''
4. Jason Todd odkrywa Batcave i ma zal do Batmana, ze nie pomógl jego rodzinie - ''Batman Forever'' (Dick Grayson)
5. Scarecrow atakuje kosą... -


6. Scarecrow pod wplywem toksyny ma zwidy, ze atakuje go chmara wron - motyw ten kilkakrotnie wystepowal w komiksach (np. ''Knightfall'')
7. Zdezorientowanie Two-face'a garścią monet.... - ''Batman Forever''; BTAS
8. Gordon udowadnia Jokerowi, ze jeden dzie? nie zmieni zwyklego czlowieka w wariata.. - ''The Killing Joke''

I znowu oddaleś hold wcześniejszym filmom o Batmanie, nazywając szpital nazwiskiem Nicholsona, a zamkniety bank - im. Adama Westa...

Teraz to juz nam tylko pozostaje czekac na kolejny sequel.. no i ucieczke Jokera ze swoją blond wlosą doktorką, Harleen Quinzel. 8)
MOJA OCENA: 9,5/10

Mr.G

Troche mnie zaskoczyleś JaRo. Nie spodziewalem sie tego w formie scenariusza ;)
W wolnych chwilach mozesz przetlumaczyc to na angielski i wyslac do Warner Bros :)

Hydro

Jak milo, ze ktoś tu zamiścil jakiś scenariusz :D Zabieram sie do dwóch lektur ;)
It's a funny world we live in.

Maxie Zeus

Hmmm... obiecalem kiedyś ze zamieszcze na Forum jakieś moje opowiadanie (o Batmanie). No i pasowaloby dotrzymac slowa ;) To co tu zamieszczam to wielkie streszczenie historii, którą napisalem niecaly rok temu. (''wielkie streszczenie'', tzn. zrezygnowalem z rozpisywania kilku scen i kwestii, i mniej precyzyjnie opisuje tu akcje). 
Tym razem Batman musi stawic czola szale?cowi o pseudonimie 'Zeus' i tajemniczemu terroryście, którzy lączą sily i stanowią śmiertelne zagrozenie dla miasta...
W fabule pojawia sie równiez Czarna Maska, którego rola mimo iz epizodyczna, ma duzy wplyw na przebieg wydarze?. Co do samego Zeusa, napisalem o nim calą trylogie, która ko?czy sie tragiczną śmiercią tegoz bohatera ... zacna historia, wierzcie mi ;D (cześciowo streścilem ją w biosie)
Ale co ja tu bede wiecej gadal. Przed czytaniem, proponuje zerknąc na napisany przeze mnie bios, który przedstawia ogólny zarys tej postaci.
No wiec, zapraszam do lektury... (i z góry sorka za wszelakie bledy, w szczególności stylistyczne :P ).

                                                ''BATMAN - THE HOPE OF MORTALS'' (aka.''BATMAN - IMMORTALITY SYNDROME'')                                                                                                                                               PART I/III..


I. GOTHAM DOCKS


Docks#1


10 rano; widzimy z lotu ptaka doki. Do miejsca podjezdza czarna limuzyna. Pojazd zatrzymuje sie i wysiada z niego (ubrany w garnitur i okulary przeciwsloneczne) starszy mezczyzna z czarnym zarostem na twarzy, wraz z dwoma bodyguardami. Do mezczyzny podbiega facet ok. 60: ''Szefie, pan Clevenson czeka przy trapie''. Cala grupa zmierza w strone statku towarowego, gdzie czeka klient, pan Lawrence Clevenson.
L. Clevenson: ''Witam, panie Baxter. Wreszcie sie pan zjawil. Ja w sprawie towaru, który zlecilem pa?skiej firmie przetransportowac do Europy. Cóz, pomyślalem, ze osobiście bede przy odplywie statku..''
M. Baxter: [zastanowienie na twarzy]''Hmm... nie rozumiem...Przeciez wyra?nie powiedzialem, ze moi ludzie dokladnie zajmą sie wszystkim. Coś pana niepokoi??''
L.C: [wyra?nie widac zdenerwowanie] ''Przepraszam, panie Baxter, ale Oni mnie zmusili...''
Zza skrzy? dookola wychodzi banda ubrana w róznorodne kominiarki i maski (w celu ukrycia tozsamości). Szybko obezwladnili dwóch ochroniarzy Baxter'a, po czym rzucili sie na samego szefa.
L.C: ''Oni kazali mi tu pana zwabic, w celu zalatwienia jakichś porachunków. Zagrozili, ze zabiją mojego syna. Nie mialem wyjścia.''
Jeden z bandziorów: ''Zamknij morde, staruchu'', po czym ogluszyl go pistoletem.''
Baxter zawziecie stawial opór zloczy?com (widac, ze sztuki walki mu nie obce)..jednak z czasem, bandziory daly mu rade, równiez powalając go pistoletem w kark (stracil przytomnośc).
Gdy banda wnosi nieprzytomnego Baxter'a na poklad statku... widzimy, jak w oddali wszystkiemu przygląda sie Batman. Nietoperz nie traci czasu i od razu interweniuje.
Luksusowa kabina na statku; Baxter, przywiązany do krzesla, dochodzi do siebie...
M.B: [z politowaniem] ''Heh... Jesteście zalośni... wy i wasz szef. Az taki z niego tchórz, ze wysyla was, zamiast osobiście zalatwic porachunki miedzy nami?''
Lider gangu: ''Co za róznica, Baxter... i tak zginiesz. Wiesz... z naszym szefem sie nie igra. Kazda zdrada przyplacana jest zyciem.''
M.B: ''Hahahahaha....myślisz, ze sie was przestrasze.... Jesteście niczym.... Ja mam nieograniczoną wladze, jestem grubą rybą Gotham, jestem jego bóstwem.. a wy?? Hahaha''
Do Baxtera podchodzi umieśniony paker i uderza go w twarz, rozcinając mu warge. Baxter przestaje sie śmiac, i patrzy morderczym wzrokiem na pakera...
Tymczasem, na pokladzie statku, widzimy kilku powalonych/nieprzytomnych bandziorów... To sprawka, rzecz jasna, Batmana, który śpieszy na ratunek porwanemu przedsiebiorcy. Zanim wchodzi do wnetrza, oglusza jeszcze znienacka grupke zbirów... W środku statku, zdaje sobie sprawe, ze najlepszym rozwiązaniem bedzie przemieszczanie sie poprzez system wentylacyjny. I tak tez robi.
Tymczasem, Baxter nadal bity jest przez czlonków gangu...
Lider: ''Nie ujdzie ci to na sucho, Baxter. Niemalze zniszczyleś szefa i jego reputacje.'' [Batman przedostal sie wlaśnie nad kabine, gdzie przetrzymywany jest zakladnik; moze tym samym podsluchac rozmowe]
M.B: ''Czarna Maska to szumowina, z jakim nie warto robic jakichkolwiek interesów. Mam nadzieje, ze wkrótce zgnije w wiezieniu.. razem z wami''
Bandzior po raz kolejny uderza. I w tej samej chwili do pomieszczenia wpada Batman, który w oka mgnieniu powala zbirów. Leader gangu odwiązuje Baxter'a od krzesla i ucieka na zewnątrz - karze masywnemu pakerowi zabic Nietoperza. Paker slucha rozkazów i rzuca sie z pieściami na Gacka. Gdy juz ma mu zadac cios, ten odsuwa sie, a paker rozwala drewnianą ściane, powaznie raniąc sobie przy tym dlo?. Gdy zwija sie z bólu, Batman uderza go krzeslem w glowe, po czym zbir traci przytomnośc.
Nastepnie, Nietoperz opuszcza kabine. I, na powierzchni, zastaje lidera gangu, trzymającego zakladnika...
Lider: [bardzo zdenerwowany] ''Wycofaj sie, albo on zginie!!'' [Batman nic sobie z tego nie robi] ''No juz, wycofaj sie!!!'', po czym strzela w kierunku wroga. Nietoperz upada, udając zabitego. Bandzior zbliza sie powoli, na jego twarzy pojawia sie maly uśmieszek. Gdy stoi tuz przed lezącym, mówi: ''Sam tego chcialeś. Za zabicie ciebie, boss podniesie mi pensje. Hehe..'' Batman instynktownie wykopuje mu bro? z reki, i powala go z lokcia.
Baxter dochodzi do siebie...''Dzieki, Batmanie za troske, ale sam bym sobie poradzil''
Batman: ''Co cie lączy z Czarną Maską??''
Baxter: ''Co?.. wybacz, ale nie wiem o czym mówisz. Oni po prostu chcieli ukraśc towar ze statku i wziąc za mnie okup''
Batman: ''Klamiesz!! Pomagaleś Czarnej Masce transportowac bro? i narkotyki do Europy. A jego ludzie chcieli cie zabic, bo wydaleś ich szefa yakuzie [jap. mafia]''
Baxter: ''Hehe... naprawde dobrą bajke wymyślileś. Hehe... [jego twarz przybiera bardziej powazną mine] Nic mi nie udowodnisz, Nietoperzu !!''
Batman: ''Na razie.''
Na poklad wbiega Gordon z oddzialem antyterrorystycznym.
Gordon: ''Nic panu nie jest, panie Baxter?''
Baxter: ''Nie, nic...mam tylko malą prośbe, panie komisarzu - prosze nie informowac o tym mojej zony. Nie chce narazac jej na niepotrzebny stres. Rozumie pan?''...''Dobra, bede lecial. Mam jeszcze dzisiaj kilka waznych zamówie?...Cholera, ale ze mnie gentleman. Nawet sie nie przedstawilem panu Batmanowi. Maximillian Baxter, prezes naczelny ''Zeus Enterprises''. Zresztą na pewno pan o mnie slyszal!?''
[Batman zlowrogo na niego patrzy] Baxter odchodzi.
Gordon: ''Co sie stalo? Dlaczego tak ozieble go traktujesz??''
Batman: ''Na razie nie mam dowodów... ale przypuszczam, ze Baxter prowadzi przestepczą dzialalnośc, wspólpracując z najwiekszymi bossami w mieści. A ten caly ''napad''.. to byla raczej próba odwetu..''
Gordon: ''....Sam wiesz, Batmanie. Wysnuwasz powazne oskarzenia w jego strone.. Póki niczego konkretnego nie znajdziesz, nie znajdziemy, nic nie mozemy mu zrobic..''
Batman: ''Znajde..''
Tymczasem w oddali, jeden z bandziorów (prowadzony przez antyterroryste ) krzyczy: ''NIE!! NIE!! Wypuście mnie! Czarna Maska na pewno nas znajdzie i zabije. Zawsze tak robi, gdy ktoś mu zagraza...WYPUŚCIE MNIEE!!'' [Batman uwaznie sie temu przysluchuje, po czym odchodzi]


Docks#2


II. BATCAVE

Batman siedzi w jaskini, analizując (na Batkomputerze) profile zlapanych przestepców... Podchodzi Alfred..
Alfred: ''Nie wiem co tak panicza smuci...zlapal pan wielu gro?nych przestepców...resztą zajmie sie policja. Na pewno wyciągną od nich, gdzie ukrywa sie ten dra?, Czarna Maska.''
Batman: ''I tego wlaśnie nie bylbym taki pewien...oni wyra?nie sie go boją.''
[Alfred rozmyśla]: ''...a co z Baxter'em ?? Na jakiej podstawie, sugeruje pan, ze moze on miec coś wspólnego z Maską? Wogóle skąd pan wiedzial, ze gang Czarnej Maski zaatakuje akurat jego ??''
Batman: ''Podczas mojej ostatniej konfrontacji z nimi [w opuszczonym hangarze], znalazlem bardzo wazną poszlake... wizytówke ''Zeus Enterprises''. Co wiecej, niedlugo po tym incydencie, jeden z pracowników tej firmy...niejaki Yanni Stavros, chcial sie pilnie ze mną spotkac. Niestety.. zaginąl, a tydzie? pó?niej znaleziono jego cialo na dnie Gotham River <scene tą szczególowo opisalem w prequel-story> . Pozwolilo mi to wyspekulowac, ze Baxter nie jest taki czysty, za jakiego sie podaje. Stavros znal jego ''brudne sekrety'', ale nie zdązyl mnie poinformowac...Musze znale?c coś, co pozwoli mi wyslac Baxter'a tam gdzie jego miejsce...do wiezienia.''

Business card  (sam zaprojektowalem)


Alfred: ''Cóz moge doradzic, paniczu?...zycze powodzenia''
Batman: ''W tej chwili, Alfredzie, niepokoi mnie jednak coś innego...''
Alfred: ''Co takiego ??''
Batman [po glebokim zastanowieniu]: ''Przygotuj Batpod...chyba bede musial poobserwowac ''Hawk Street'' [na twarzy Alfreda widnieje zdziwienie i niezrozumienie, ale mimo to nie zadaje juz zadnych pyta?...]

III. OUTSIDE OF ''ZEUS ENTERPRISES''

''Zeus Enterprises''


Baxter wysiada z limuzyny i z teczką w dloni, zmierza w strone swojej firmy. Podbiega do niego jego nowy sekretarz, John Marlowe [stary, Yanni Stavros, zostal zabity..]..
Sekr.: ''Nic panu nie jest ? Zamierza sie pan domagac odszkodowania ??''
Baxter: ''Oszalaleś? Jeszcze mi tylko mediów na karku brakuje.. Wycofam oskarzenia...Czarna Maska ma na mnie zbyt duzego haka.. Albo sprzątniemy go osobiście, albo mozemy miec nie lada klopoty..''
Sekr.: ''Co masz na myśli?''
Baxter: ''Batman wie o moich ''zacnych'' interesach...Nie ma co prawda dowodu, ale caly czas weszy...''
Sekr.: ''Chcesz go zabic??''
Baxter: ''Nie, nie, nie... na razie trzeba pozbyc sie kilku dokumentów, wyczyścic wszystkie moje akta.. zebym w razie rewizji, nie musial świecic oczami.''
        ''Aha.. i jeszcze jedno...trzeba zatrudnic nowych ochroniarzy. Tamtych nierobów zwolnilem.''
Na twarzy sekretarza widac zdziwienie postawą pracodawcy...

IV. BLACK MASK HIDEOUT



Mroczne, malo oświetlone pomieszczenie. Jedynym punktem, na który pada strumie? światla jest stól, przy którym siedzi czworo mezczyzn (ubranych w garnitury) grających w karty. [coś a la cela Jokera w ''The Killing Joke''] Do pomieszczenia wchodzi dwoje innych ludzi, zblizają sie do stolu, i jeden z nich zwraca sie bezpośrednio do jednego z graczy..
Zbir#1: ''Szefie... plan nie wypalil !!''
Szef: [chwila ciszy...gośc uderza pieścią w stól, wyrazając swój gniew]; (grubym, gro?nym glosem) ''Co to znaczy nie wypalil ?? Mieliście tylko zlikwidowac Baxter'a !! Czy to az takie trudne , tepaki ??''
Zbir#1: ''Byliśmy juz blisko, ale zjawil sie...B-B-Batman. Najwidoczniej rozgryzl nasz plan juz wcześniej.''
Szef: [zly] ''Najwidoczniej...zawiodleś mnie''
Zbir#1: ''W-W-wiem....obiecuje, ze.. to sie juz wiecej.. nie powtórzy''
Szef: ''Wierze ci na slowo..'' [po czym go zastrzelil]
Drugi zbir patrzy z przerazeniem na gniew szefa....
Szef: ''Nie docenilem naszego przeciwnika. Batman robi sie naprawde niebezpieczny dla naszej organizacji. Musimy sie go pozbyc..'' [boss siada na krzeslo i kontynuuje gre] ''Gdzie reszta gangu??''
Zbir#2: ''Policja ich zgarnela. Z tego co mi wiadomo, dziś o 15 zostaną przewiezieni do Zakladu Karnego Blackgate.''
Szef: ''Wyśmienicie... pojedziecie tam...macie zrobic wszystko, aby furgonetka z ''wie?niami'' nie dotarla do celu.''
Zbir#2: ''....Przydalyby sie motocykle...''
Szef: ''Są do waszej dyspozycji... Pamietaj, Bob. Ja wydaje polecenie...wy go wykonujecie, bez wzgledu na metode.''
Zbir#2: ''Tak jest, szefie...'' [zbir odchodzi]
Boss gangu wstaje, światlo pada tym razem na ''twarz'', odslaniając jego prawdziwe oblicze... Gangster ma na glowie czarny kapelusz, a jego lica ukryta jest pod drewnianą debową maską. [w której wyryte są jedynie otwory na oczy i usta]
Szef: [do siebie] ''Poddaj sie, Mroczny Rycerzu...to nie jest gra dla trojga..'' [boss rzuca na stól karte, którą okazuje sie byc as karo]

Ace of Spades


IV. CLIFF ROAD TO BLACKGATE PENITENTIARY

Cliffroad#1


Godzina 15:00; widzimy z dala ulice, biegnąca tuz przy stromym skalistym zboczu. Jest to ''Hawk Street'', jedyna droga prowadząca do zakladu karnego ''Blackgate''. Nagle na drodze pojawia sie furgonetka policyjna, w której przewozeni są świezo schwytani czlonkowie gangu. W furgonetce...
Zbir [w szoku]: '' To sie nie uda...Za dobrze znamy szefa..''
Policjant (z uśmiechem na twarzy) : ''To sie dobrze sklada. Wyśpiewacie wszystko... dopilnujemy tego.''
Inny zbir: ''Maska pozbedzie sie nas... zawsze tak robi z potencjalnym zagrozeniem.''
Policjant: ''Zamknij pysk.. Mam juz dosyc tego waszego gledzenia. Nie wysiedzicie jeszcze tych 15 minut ??''
Widzimy furgonetke od tylu, jak pedzi wzdluz (pustej) drogi. Az tu nagle...pojawia sie za nią piec motocykli. Pojazdy próbują doścignąc radiowóz. Tymczasem.. to nie koniec niespodzianek. Gdy motory mijają geste krzaki, dostrzegamy w nich jeszcze jeden pojazd i jednego kierowce. Mowa oczywiście o Batmanie, który przybyl Batpodem dopilnowac porządku. Batman rusza za zbirami...
Jeden z motocykli podjezdza do furgonetki od prawej strony.. Siedzący tam policjant wygląda przez okno... po czym zostaje zastrzelony. W poje?dzie wybucha panika, zarówno u kierowcy, jak i wie?niów. Tymczasem, daleko z tylu.. Batman wystrzeliwuje z Batpodu, powaznie uszkadzając dwa motory (zachwiane pojazdy wpadają do fosy). Reszta gangu zdala sobie w tym czasie sprawe z tego, ze są śledzeni... Jeden zbir siega po bro? i zaczyna strzelac za siebie, w kierunku pedzącego Nietoperza. Batman unika ataku.. i ponownie wystrzeliwuje w przeciwnika, tym razem z haku (grappling hook). Linka plącze sie wokól reki bandziora.. Batman szarpie, wydzierając wroga z motoru. Zarówno motor, jak i jego ''ex-driver'' rozbijają sie na asfalcie. Batman podąza za kolejnym motorem. Próbuje go dogonic, ale przeciwnik gwaltownie obija sie o Batpod, próbując pozbawic Batmana równowagi. Gdy obijany Batpod znajduje sie juz przy fosie, Nietoperz bardzo sie wkurza, i z impetem naciera na motor, miazdząc mu kola.[bandzior wypada]. Pozostal jeszcze tylko jeden wróg...
Tymczasem w furgonetce:
Lider schwytanej paczki [roztelepany]: ''Mówilem ci.. ale nie chcialeś mnie sluchac. Maska nie nalezy do ludzi, których mozna ignorowac..''
Kierowca: ''Zamknij sie... Musimy im uciec !!''
Do szyby podjezdza ostatni motocyklista, który ponownie strzela w strone kierowcy. Na szczeście chybil...Do radiowozu (i motoru) zbliza sie takze Batman. Gdy jest tuz zbira, ten kopie jego motor, po czym Batpod lekko sie chwieje. Wkurzony Batman lapie przeciwnika za skórzaną kurtke i wyszarpuje go z motoru... W tej samej chwili, bandzior wyciąga zza kurtki bombe, którą aktywuje i wrzuca przez stluczone okno do furgonetki.
Batman, widzą co sie dzieje, wyrzuca zbira na zbity ryj... Zdenerwowany kierowca radiowozu, traci kontrole nad pojazdem, i na zakrecie wypada z drogi (..w przepaśc). Tuz przed wpadnieciem do wody, pojazd eksploduje.
Batman zatrzymuje sie... caly zasapany zdaje sobie sprawe, ze nie udalo mu sie, ze zawiódl.. Gdy odwraca sie, dostrzega, ze zbiry Czarnej Maski, wykonawszy zadanie, zawracają...Przygnebiony porazką Batman spuszcza glowe...

Cliffroad#2

: 04 Sierpie?  2008, 18:12:46

 V. REVENGE OF THE BLACK MASK



Siedziba Maski; do pomieszczenia wpada czlonek gangu. Tym razem Boss czeka na szczególowy raport z misji..
Zbir [zadowolony]: ''Udalo sie. Tym razem, my zwyciezyliśmy..''
Boss <BLACK MASK>: ''Świetnie.. przynajmniej jeden problem mamy z glowy... Spotkaliście Batmana ??''
Zbir: ''Owszem, ale tym razem nie mógl nas powstrzymac... Co sie martwisz, szefie? Najwazniejsze, ze juz nikt nam nie zagraza!''
B. Mask: ''I tu wlaśnie nie masz racji. Na tym świecie pozostali juz tylko dwaj ''delikwenci'', którzy mogą mi pokrzyzowac plany... Pierwszy to wlaśnie Batman, a drugi to Max Baxter.
Zbir: ''Co wiec proponujesz??''
B. Mask: ''A zgadnij, gląbie ?''...''Musimy sie ich pozbyc.. i chyba nawet wiem, jak upiec dwie pieczenie na jednym roznie.'' [Maska cicho sie chichocze]

VI. BATCAVE

Batman [siedzi przygnebiony]: ''Zawiodlem, Alfredzie! Tym razem Czarna Maska byl sprytniejszy..''
Alfred: ''Nie mozesz sie obwiniac za ich śmierc, paniczu! Dzisiaj oni wygrali... nastepnym razem to Ty im pokazesz!! Wierze w ciebie!''
Bruce Wayne: ''Nie, Alfredzie.. wiara tu nic nie pomoze...Bóg dawno opuścil juz Gotham. Jedyne co je teraz kontroluje, to przypadlośc.... To, w co przez tyle lat wierzyl Dent... Albo dozyjesz jutra, albo nie... Nic nie ma nad tym kontroli.''
Alfred: ''Mylisz sie, paniczu... W Gotham duzo do powiedzenia ma Batman. On jest sprawiedliwością tego miasta, a nie 'przypadek'. Nigdy nie zwątpuj w siebie... Wojna jaką toczy Batman ma swój cel. Jak mówi stare laci?skie powiedzenie ''Venit summa dies et ineluctabile fatum'' - ''Nadchodzi ostatni dzie? i nieuniknione przeznaczenie.'' Trzymaj sie tej myśli, paniczu..''
Zamyślony Bruce nadal jednak zastanawia sie nad sensem i celem swojej misji...
Alfred: ''Zmieniając temat.. wybiera sie jutro panicz na festyn z okazji wyboru nowego burmistrza ??''
Bruce: ''...Co mówileś ??.. Aaa, ten festyn.. racja, pasowaloby sie zjawic. Od lat znam Marion'a. Prasa zapewne bedzie sie czaic, aby zrobic nam razem fotke, na której bede mu gratulowal. Postaram sie przynajmniej ich nie zawieśc.''
W oczach Alfreda zauwazalne jest zmartwienie. Martwi go przygnebienie Bruce'a...

VII. THE BAXTERS' PENTHOUSE

The Baxters' Penthouse


Środek nocy,  mieszkanie na najwyzszym pietrze apartamentowca Baxterów; Max siedzi przy swoim biurku, uzupelnia jakieś tabele w komputerze.. zapewne statystyki związane z firmą [niewazne]. Jest bardzo zajety.. szepce coś cicho do siebie..''64, 27...i voila !!'' Nagle z pokoju obok, gdzie zona Maxa oglądala TV, dochodzi przera?liwy krzyk.. Przerazony Max zerwal sie z fotela i pobiegl w strone drzwi. Gdy je otworzyl, jego oczom ukazala sie straszliwa sceneria. Jego malzonka lezala na dywanie w kaluzy krwi [miala wbity nóz w brzuch]...Za oknem, na tarasie zaś, dostrzegl postac...która byla ubrana jak Batman. Max pobiegl w kierunku tarasu, wyklinając napastnika, ale ten z uśmiechem na twarzy uciekl. Max wrócil do poszkodowanej zony..
Max [w jego oczach zbieraly sie lzy]: ''Wszystko bedzie dobrze, kochanie. Juz wzywam karetke...''
Tina Baxter [w ogromnym bólu] : ''Nie, Max!!.....Juz.. za pó?no... Pamietaj tylko, ze cie.. kochalam z calego serca... Kocham cie...'' [zona Maxa skonala..]
Max [zaplakany]: ''Nie, nie... nie mów tak!! Tina.. nie mozesz tak mówic !!Tina, TINAA..TIINAAAAA!!! Nie... ocknij sie, Tina!! Nie, nie.. NIEEE!!!'' [..przytula zmarlą zone].
Max, pelen nienawiści, wstaje...i z impetem zaczyna tluc rekoma wszelakie wazony, kopie stól, tlucze lustro... ''Dlaczego? DLACZEGO MI TO ZROBIlEŚ ?? [placze] Nienawidze cie !! Zaplacisz mi za to !! Wydre ci serce i dam pozrec psom.. Odebraleś mi wszystko !! To dla Tiny zalozylem firme.. To dla Tiny przemycalem narkotyki. Te wszystkie pieniądze mialy zapewnic jej.. nam beztroskie zycie.. miala zyc jak bogini!! A TY!! TY-MI-TO-ODEBRAlEŚ!!! [znowu zaczyna szalec w pokoju] To twój koniec, Batmanie... Tylko Bóg moze obalic Herosa... Gotham bedzie świadkiem naszej walki <''Only God can overthrow the Hero. Gotham will watch our Final Clash'' to moje motto na Forum>... Szykuj sie na Dzie? Sądu, morderco...''
Tymczasem w TV oznajmiają, ze nastepnego dnia odbedzie sie oficjalne przywitanie nowego burmistrza Gotham - Marion'a Grange.
Baxter: ''Pozbawie cie tego, co jest dla ciebie najcenniejsze... Znajde twój czuly punkt... twoją piete achillesową, Batmanie !! Nie ujdzie ci to na sucho! POCZUJESZ GNIEW ZEUSA!!!'' [Baxter opuszcza pokój..]

VIII. VICTORY OF THE BLACK MASK !!

Mroczna kryjówka Czarnej Maski (pod koniec opowiadania dowiemy sie, ze to stary magazyn na terenie opuszczonej fabryki)...
Nagle rozlega sie glośne dzwonienie telefonu stacjonarnego. Odbiera czlonek Gangu Falszywych Twarzy..
Zbir: ''Co jest ??''
Zbir z telefonu: ''Tu Mike !! Daj szybko szefa ! Mam dla niego dobrą nowine!''
Zbir: ''...Szefa nie ma.. Musial gdzieś wyj...''
Czarna Maska: '' Idziesz sobie na zewnątrz odetchnąc troche świezym powietrzem, a za twoimi plecami juz knują spisek...[Maska wchodzi przez duze wrota do magazynu] Kto to??''
Zbir: ''Mike... mówi, ze ma coś pilnego!!''
Cz. M [ze zlością]: ''To na co czekasz, durniu ?.. Moze podasz mi laskawie telefon !?'' [zdenerwowany zbir od razu przekazuje sluchawke szefowi]
Cz. M: ''O co chodzi, Mike ? Udalo sie..?''
Zbir z telefonu: ''A jakze inaczej.. zaluj tylko, szefie, ze nie mogleś osobiście zobaczyc mine tego pyszalka, Baxtera. Takiej nienawiści w oczach jeszcze nigdy nie widzialem. Hehe... Ciekawe, co teraz zrobi??''
Cz. M: ''Świetnie sie spisaleś..!.. Teraz pozostaje nam juz tylko czekac i obserwowac, jak Batman i Baxter wyka?czają sie nawzajem.. To juz tylko kwestia czasu ! zona byla dla Maxa wszystkim - wielokrotnie to powtarzal. Bez niej, na zawsze juz znizy sie do naszego poziomu...Tyle, ze tym razem, przed policją tego nie ukryje.. Hehe.''
Cz. M: ''Czyli.. nasza robota dobiegla ko?ca ?''
Cz. M: ''Dokladnie... teraz mozemy sobie spokojnie usiąśc przed telewizorem i patrzec, jak Baxter walczy z Nietoperzem... Powiem tak: przy jego majątku, stac go na pokonanie Latającej Myszy!! Wierz, mi - czeka nas spektakularny pokaz !'' [...] ''Hahahahaha...'' [zbir tez zaczyna sie chichotac pod nosem]



XIX. ''THE MAYOR GREETING FESTIVAL''

Mayor election festival


Gotham City, plac przed Ratuszem Miejskim; godz. 13:00...
Przed ratuszem zgromadzil sie tlum ludzi, którzy przyjechali przywitac nowego burmistrza miasta, Marion'a Grange'a.. Nie dośc, ze panowal okropny skwar, to jeszcze miejsce to bylo niesamowicie zatloczone.
Tymczasem wewnątrz budynku, dobiegala juz ko?ca wazna konferencja... Przy podluznym stole siedzą najbardziej znani i wplywowi obywatele Gotham, i dyskutują na temat przyszlości miasta.
Sceneria przenosi sie do wąskiego nieoświetlonego korytarza (w piwnicach ratusza)... Widzimy od tyly postac, idącą wzdluz korytarza (nie widzimy kto to, bo osoba znajduje sie w cieniu). Nagle, naprzeciw mu wychodzi policjant, który sprawdza zakamarki ratusza. Widzi mezczyzne stojącego w cieniu...
Policjant: ''Prosze pana.. Tu nie wolno wchodzic. Prosze natychmiast opuścic to miejsce.'' [mezczyzna stoi w bezruchu i nic nie mówi] ''Mówie powaznie !! Nie chce uzywac wobec pana sily..''
Osoba w mroku: ''Sily, powiadasz ? He.. Jesteś śmieszny.. To o czym mówisz, to nie sila, tylko  warunki, które musisz przestrzegac, aby móc utrzymac rodzine... A 'To' jest róznica!!'' {mezczyzna gwaltownie podnosi prawą dlo?... widzimy tylko blysk i slyszymy krzyk policjanta]
Z powrotem w sali konferencyjnej:
Jakiś biznesmen: ''Nie masz sie o co martwic, burmistrzu! Gdybyś kiedykolwiek byl w klopotach, zawsze sluzymy pomocą..''
Grange: ''Nie, nie, nie.... Dziekuje za propozycje, ale... nie na tym ma polegac praca na moim nowym stanowisku... Bycie burmistrzem tak wielkiej metropolii, jaką jest Gotham, stawia przede mną wiele wyzwa?. Musze byc przede wszystkim pracowity, odpowiedzialny i ...''
Uczestnik obrad: ''... kooperatywny..'' [Grange patrzy na niego z malym uśmieszkiem]
Grange: ''.. Tylko tak zapewnimy miastu spokojną przyszlośc... Przyszlośc, w której nie bedzie przestepczości, i tym samym Batmana... To pozostanie juz tylko miejską legendą! Tak.. taki jest wlaśnie mój cel... wyczyścimy to miasto z brudu..''
W sali zapadla chwila ciszy... nagle, ludzie z zewnątrz zaczeli grupowo wywolywac nowego burmistrza, aby wyszedl i wyglosil przed nimi apel..
Komisarz Gordon: ''Chyba juz czas... [wskazując na okno] Przekonaj tych ludzi, ze Gotham nalezy do sprawiedliwych... Wierzymy w ciebie..''
Nagle wielkie drzwi do sali zostają wysadzone... [i ranią dwóch obradujących] W pomieszczeniu wybucha panika...  Wszystkie oczy skierowane są w strone wejścia. Patrzą na terroryste z niedowierzaniem. [wlaśnie teraz po raz pierwszy widzimy napastnika od stóp do glów]
To nikt inny, jak znany i wplywowy przedsiebiorca - Maximillian Baxter. Tyle ze, zamiast normalnego garnituru, ma na sobie biale szaty [tunika], skórzane sandaly, czerwoną peleryne na plecach.. a na dloniach ma zlote rekawice, pelne róznych kabelków...

Maxie Zeus


Jakiś biznesmen: ''Baxter ?! Co ty do cholery wyprawiasz ? Chyba pomylileś świeta. To nie Halloween !''
Baxter: ''Jakiś ty dzisiaj dowcipny, Reeds !'' [wystawia rece na przód, po czym je zaciska; ze specjalnych nadajników osadzonych na palcach, wytwarza sie silna wiązka elektronów, tzn. prądu elektrycznego. Prąd wyrzuca cialo Reedsa na drugi koniec sali. Biznesmen uderza mocno o ściane, po czym upada. Traci przytomnośc, gdy na glowe spada mu portret Abrahama Lincolna]
Gordon: ''Co ty robisz, Baxter ?? Co ci sie do cholery stalo ??''
Baxter: ''Niesprawiedliwośc...mi sie stala !! I przyszedlem sie zemścic !! Na was, na Batmanie, na obywatelach miasta... to przez was stracilem wszystko. Odebraliście mi coś najcenniejszego... Zniszczyliście mnie...WSZYSCY !!! Ale najwiekszy kolek w serce zadal mi Nietoperz, wasz ''pionek sprawiedliwości''.. wasza bro? przeciwko tym zlym. Stworzyliście go i zaufaliście mu... ale jego metody nie mają granic. To potwór i morderca, którego osobiście zniszcze !!''
Gdy Baxter tak sie rozzalal, Gordon przycisnąl guzik na nadajniku, który mial wezwac Batmana (taka bardziej komfortowa wersja Batsygnalu). Batman, a dokladnie, jego alter-ego, Bruce Wayne, znajdowal sie akurat na zewnątrz, rozmawiając z jakąś grupkom ludzi. Nagle, poczul wibracje w kieszenie.. Oznaczalo to, ze Gordon jest w klopotach... A z tego co Bruce wiedzial, komisarz przebywal wlaśnie wewnątrz ratusza. Wayne wymknąl sie niezauwazalnie.. i pogonil na tyly ratusza, gdzie znalazl wyjście ewakuacyjne. Drzwi byly zamkniete, wiec Bruce byl zmuszony wywazyc je silą. Tak tez zrobil. Znalazl sie na jakimś korytarzu.. [nie mial przy sobie kostiumu, ale mimo to musial dzialac]. Zacząl biec w strone klatki schodowej..
Tymczasem, z powrotem w sali konferencyjnej...
Baxter: ''Panie Grange, jak to milo sie spotkac po tylu latach.. nadal uwaza pan, ze pomagalem wtedy Pingwinowi ??''
Grange [patrzy wściekle na Maxa]: ''Nie mam do tego zadnych wątpliwości...''
Baxter [szale?czo sie śmieje]: ''Jak to fajnie niszczyc komuś zycie, nieprawdaz panie prokuratorze... a moze powinienem powiedziec - burmistrzu??'' [uśmiech na twarzy] ''Dobre czasu sie sko?czyly dla was, bezuzytecznych wladz.. Jesteście skorumpowani i pomagacie mordrcom rządzic tym miastem.. Ja mówie ''Stop''. Nadszedl czas odwetu !! [wyciąga maly detonator] Podlozylem w nocy, przed budynkiem Ratusza, bombe.. Wystarczy, zeby zabic polowe zgromadzonych tam cywilów...''
Grange: ''Nie rób tego.. To są niewinni ludzie!!''
Baxter: ''Tacy niewinni, jak Wy i ten latający morderca??... Wy go stworzyliście.. a on stworzyl szale?stwo na ulicach Gotham ! Joker, Dr. Crane... przed tym, jak w mieście pojawil sie Nietoperz, byli oni jak kazdy inny obywatel miasta.. mieli swoje male grzechy, ale dopiero Batman zrobil z nich, to czym są obecnie !! To samo zrobil ze mną.. [w oczach pojawia sie zal i lzy]
Grange: ''We? mnie, zrób ze mną co zechcesz, ale zostaw tych ludzi... Oni mają przyszlośc.''
Baxter: ''Ja tez mialem przyszlośc... ale zostala mi odebrana.... [podchodzi do wyjścia] Na początku byl Chaos... Na ko?cu bedzie go znacznie wiecej !![''At the beggining there was Chaos... At the end, there will be much more of it!!''] Niech Batman potraktuje to jako ostrzezenie.. i początek wojny...''
Grange [ze zlością]: ''Co on ci do cholery zrobil...''
Baxter: ''Zniszczyl mnie... Czas na zemste.'' [przyciska guzik na detonatorze]
Przed budynkiem, ma miejsce przera?liwa eksplozja... w wybuchu ginie mnóstwo cywilów.... Baxter ucieka....
Grange [z lzami w oczach patrzy przez okno]: ''Nie!! Szybko.. wezwijcie pogotowie!! Tam sie dzieje pieklo!! [w sali zrobil sie ruch.. zgromadzeni opuścili pomieszczenie]
Tymczasem, Baxter idzie znowu jakimś dlugim korytarzem.. Az tu nagle.. ktoś go kopie z nogi w twarz zza rogu. Max upada i dostrzega, ze zostal zaatakowany przez konkurenta ''Zeus Enterprises'' - Bruce'a Wayne'a. Powoli sie podnosi...
Baxter: ''Jak śmiesz podnosic reke na Zeusa ??''
Bruce: ''Nie wiem, co ci odbilo, Baxter...ale zaplacisz za to??'' [Bruce usiluje kopnąc rywala w brzuch.. Baxter jednak unika ciosu, lapiąc noge Wayne'a; poraza go prąd i upada na podloge... Baxter schyla sie nad nim i zaczyna go dusic... Bruce instynktownie kopie go od tylu w glowe i uderza go w twarz, wytrącając szale?ca z równowagi. Obaj wstają, patrząc na siebie morderczym wzrokiem...]
Baxter: ''Jeszcze sie spotkamy, Wayne - obiecuje ci to !! Ale na razie wybacz - nie mam czasu na zabawy !! (uśmiecha sie) [poraza Bruce'a z rekawicy.. Bruce przelatuje przez cale pomieszczenie.... Baxter ucieka]
Bruce, w lekkim szoku, dochodzi do siebie. Wstaje i biegnie w strone wyjścia... na zewnątrz jednak, nikogo juz nie ma. Nagle do pomieszczenia wbiega kilku funkcjonariuszy policji, z komisarzem Gordon'em na czele...
Gordon: ''Panie Wayne... widzial go tu pan ?''
Wayne [chwile sie zastanowil]: '' Baxtera ?.. Tak.. usilowalem go zatrzymac, ale mi zwial..''
Gordon: ''Nic nie szkodzi. Od tego jest policja. Trzeba schwytac sukinsyna !! Aktywowal detonator...'' [na twarzy Wayne'a widnieje smutek]
Obaj wychodzą na zewnątrz i idą w strone frontu Ratusza...
Bruce: ''Czy wiadomo, panie komisarzu, dlaczego zaatakowal ??''
Gordon: ''Nie wiadomo... Baxter mówil coś o zemście...na Batmanie.. na wszystkich !! Nie wiem, co mu odbilo... Jeszcze wczoraj rozmawialem z nim - byl normalny...''
Gordon i Wayne dochodzą na plac przed ratuszem. Ich oczom ukazuje sie pieklo... Śmierc, placz, krzyk.... Wszedzie porozrzucane są zwloki ofiar szale?ca...
Gordon: ''Matko Najświetsza... co On zrobil ??...''[w jego glosie slychac zalamanie]
Na twarzy Wayne'a równiez zawital ogromny smutek i przerazenie...
Wayne: ''Nie moze tak byc... Baxter MUSI trafic przed oblicze sprawiedliwości i zaplacic za to wszystko..!!!'' [gniew]
W tle chaosu i zniszczenia, slyszymy mieszające sie d?wieki: syreny policyjnej, syreny strazackiej i syreny pogotowia, które przybywają na miejsce...

X. WAYNE MANOR



Godz. 18:00; Bruce wpada do swojej rezydencji.. Zdenerwowany Alfred zwraca sie do niego:
Alfred: ''Paniczu ! Na milośc boską.. nic panu sie nie stalo ? Wlaśnie widzialem wiadomości...''
Bruce: ''To okropne ! Baxter oszalal... Zginela masa ludzi !!..''
Alfred: ''Najwazniejsze, ze pan wyszedl z tego caly...''
Bruce: ''Nie, Alfredzie !! To moja wina ! Powinienem byl czuwac... Wtedy oni by nie zgineli, a Baxter zostalby zlapany..''
ALfred: ''Znowu sie obwiniasz ?... Nikt tego nie mógl przewidziec! NIKT! Musi panicz zrozumiec, ze nie pomoze pan miastu, obciązając sie winą...''
Bruce: ''Baxter powiedzial w Ratuszu, ze to przeze mnie zginą ci ludzie... ze niby coś mu zrobilem...[..] Nie wiem, co mial na myśli.. ale znajde go.. i sie dowiem [na jego twarzy widzimy gniew]''
Tymczasem, w kieszeni Bruce'a znowu odzywają sie wibrcje. Wayne wie, co to znaczy.. Razem ze swoim wiernym lokajem zmierzają w strone salonu. Mlody Wayne podchodzi do starego zegara i ustawia wskazówki na 10:47, godzine, o której jego rodzice zostali zamordowani... Otwiera sie przejście, obaj schodzą do Jaskini...   
Bruce podbiega do (wlączonego) Batkomputera i przyciska jakiś guzik. [który pozwala mu na radiowy kontakt z komisarzem]
Bruce [zmienia ton glosu] ''Tak, panie komisarzu...?''
Gordon: ''Batmanie... policja wlaśnie wybiera sie w kierunku Apartamentowca Baxterów. Moze tam go znajdziemy. A jak nie, to moze przynajmniej zostawil jakieś wskazówki...?''
Batman: ''Rozumiem... bede na miejscu za godzine. Komisarzu... obiecuje, ze zgarniemy tego szale?ca.''
[Gordon przez chwile milczy]''Na pewno !!'' [odlącza sie]
Bruce [do Alfreda]: ''Masz racje. Nie moge za to wszystko oskarzac siebie.. Tu trzeba dzialac !!'' [na jego twarzy widzimy powage]
: 04 Sierpie?  2008, 18:14:11

 XI. MANHUNT FOR ZEUS

Ok. 19:00 (niebo calkowicie zachmurzone); pod apartamentowiec Baxterów podjezdza 10 radiowozów policyjnych. Są antyterroryści i odzial S.W.A.T... Z jednego z radiowozów, wysiada Gordon i detektyw Ramirez.
Ramirez: ''Co robimy ? Czekamy na Batmana, czy wchodzimy bez niego?''
Gordon: ''Nie ma czasu na czekanie... Musimy powstrzymac Baxtera jak najszybciej..'' [zwraca sie do swoich ludzi, podnosząc glos..] ''No dalej!! Wchod?cie!! Tylko chce go miec zywego..''

Pegasus


Nagle.. wrota do garazu zostają rozwalone. Z niesamowitą szybkością wyjezdza z niego motocykl.. za kierownicą którego siedzi Maximillian Baxter. Kierowca pedzi jak szalony przez podwórze w strone ulicy, mijając porozstawiane wszedzie furgonetki policyjne...
Gordon [do jednej ze swoich ekip]: ''Zosta?cie tu, i przeszukajcie cale mieszkanie...'' [skreca glowe w druga strone] ''A Wy... jed?cie za nim!! Szybko'' [..po czym wykonują polecenie, i na sygnale ruszają za uciekającym przestepcą..]
Rozpoczyna sie zapierający dech w piersiach pościg !

Motorcycle pursuit


Max jedzie pelnym gazem, mijając po drodze wszelkie samochody i ciezarówki... Za nim podązają radiowozy policyjne. Pojazd Baxtera, to wbrew pozorom, nowoczesne cacko techniki, wyposazone w przydatne gadzety i bro?. Ścigany otwiera coś po lewej stronie swojego motoru, i wyciąga kilka malych bombek. [pedzi niesamowicie szybko... kierowcy innych pojazdów patrzą tylko ze zdumieniem] Baxter wyrzuca za siebie bomby.. po czym dwa radiowozy wylatują w powietrze. To jednak nie koniec, gdyz nadjezdzają kolejne.. Wkurzony Max znowu otwiera komore po lewej stronie... tym razem jednak wywala na droge wszystkie bomby. Na drodze ma miejsce grupowa kolizja - zdezorientowane samochody zaczynają 'szalec' po calej ulicy, doprowadzając do okropnej stluczki.. Policja, jednak nie poddaje sie tak latwo... Gdy Baxter jedzie przed siebie jak szalony, nagle (na krzyzówce) z prawej próbuje potrącic go furgonetka.. W ostatniej chwili, motocykl omija przeszkode.. Prawie, przy tym, zderza sie z innym autem. Pościg nadal trwa. Do Baxtera podjezdza od lewej, samochód policyjny. Policjant odsuwa szybe i zaczyna strzelac do motoru.. Okazuje sie, jednak, ze pojazd jest kuloodporny. Max przesuwa otwór w swojej rekawicy i wyciąga kolejną 'bombke', po czym rzuca ją przez szybe do samochodu.. Po chwili pojazd eksploduje.. Ścigany kontynuuje swoją ucieczke... Az tu, dostrzega w oddali szereg radiowozów, blokujący droge.. Baxter, mimo zagrozenia, nie zawraca.. Co wiecej, dodaje gazu... Kilkanaście metrów przed 'blokadą policyjną', Max skreca na chodnik, gdzie zaparkowana jest ciezarówka z piaskiem [na jej przyczepe prowadzą drewniane deski..] Motor wyjezdza po deskach i 'przelatuje' przez przeszkode..
Max nareszcie dotarl do portu. Policja i antyterroryści mają powód do radości, myśląc, ze zapedzili Baxtera w ślepy zaulek.. Nic bardziej mylnego! Max, tuz nad krawedzią rzeki, aktywuje tryb latania.. Po bokach motocykla podnoszą sie dwa skrzydla.. Do tego, wlączone zostaje równiez turbodopalanie (pojazd ma silnik rakietowy).. Baxter, zamiast wpaśc do rzeki, szybuje nad statkami ku górze..
Baxter: ''Do góry, Pegazie..!! Pokaz im, kto tu rządzi!!'' [Bezradna policja zatrzymala sie w porcie, patrząc ze zdumieniem na pojazd uciekiniera..]
Max szale?czo sie śmieje, szybując w powietrzu.. Nagle jego śmiech zostaje przerwany.. gdy slyszy glośny turkot innego silnika.. Z zastanowieniem, odwraca sie i dostrzega... Batwing !!!
Baxter: ''TYYYY !!!! Zaplacisz mi !!!''

Batwing


Wkurzony Baxter wyciąga kolejne mini-bomby z wnetrza swoich rekawic.. i rzuca chmare do tylu - w Batwinga.. Pojazd zaczyna wybuchac, ale zadna powaza awaria nie zachodzi.. Batman wystrzeliwuje w zloczy?ce z karabinów maszynowych .. Baxter, szcześliwie unika wszystkich strzalów..  Wściekly, zwalnia motor, i wpada kolami na kokpit Batwinga (kabine z Batmanem). Szyba zostaje lekko potluczona - poza tym, nic sie nie stalo.
Nagle, Batman odczytuje (wewnątrz) na swoim komputerze, ze pojazd zbliza sie do przeszkody.. Wywoluje to zaniepokojenie u 'pilota'.. Batman nie zamierza lekcewazyc ostrzezenia i skreca w lewo, zostawiając Baxtera w tyle..
Baxter: ''Gdzie uciekasz, tchórzu ?? Jeszcze z tobą nie sko?czylem !! Wracaj, bo pozalujesz !!!''
W ostatniej chwili, Max dostrzega przed sobą mur, i zeskakuje z motoru.. Motor rozbija sie (eksploduje), a Baxter wpada do Rzeki Fingera..
Batman, tymczasem zastanawia sie, czym byla przeszkoda, która uniemozliwila mu pościg za przestepcą...
Akcja przenosi sie na ziemie... widzimy, jak Max wychodzi na brzeg rzeki (jest caly mokry), odwraca sie w jej strone, i z nienawiścią patrzy w mroczne zachmurzone niebo..
Baxter: ''To nie koniec, Batmanie !! Jeszcze sie z tobą rozprawie !!'' [znowu odwraca sie i idzie przed siebie..]
Po drugiej stronie rzeki zaś, policja dokladnie pilnuje doków.. W miedzyczasie, widzimy, jak Max wchodzi do kanalu (do którego wejście znajduje sie tuz nad brzegiem rzeki..).

Sewer entrance


XII. MYSTERIOUS OBSERVER

Ciemne pomieszczenie; widzimy nowoczesny komputer wmontowany w ściane... siedzi ktoś przed nim i przygląda sie calemu incydentowi z Batmanem i Baxterem... Nie widzimy jego twarzy, bo siedzi tylem w fotelu.. Nagle do pomieszczenia wchodzi jakiś czlowiek (podwladny)...
Podwladny: ''Panie, po co mnie wezwaleś ??''
Pan [zaczyna strzelac paliczkami palców] (z dziwnym akcentem): ''Przyszykujcie pojazdy, Umed... Zlozymy temu calemu ''Zeusowi'' wizyte...''
Umed: ''Panie.. ale czy to nie jest zbyt niebezpieczne ??''
Pan: ''Rób co mówie !! [jego zlośc ustaje] Myśle, ze On moze sie nam naprawde przydac !!'' [przestaje strzelac paliczkami, i zaczyna sie cicho chichotac..]

XIII. BATCAVE



Jaskinia, zbliza sie pólnoc; Batman wysiada z Batwing'a. Tymczasem na zewnątrz czeka juz Alfred...
Alfred: ''I co..?? Udalo sie ? Zlapaliście go ??'' [Bruce milczy] ''Paniczu.. ??''
Bruce: ''Baxter mial motor z napedem rakietowym... Juz go mialem...[myśli]... ale pojawila sie jakaś przeszkoda.''
Alfred: ''Przeszkoda ?''
Bruce: ''Coś w rodzaju bariery..''
Alfred: ''Moze, to byl samolot..''
Bruce [dalej myśli]: ''Nie, to nie byl samolot... Nie mam pojecia co to bylo... Niebo bylo zbyt zachmurzone, do tego mrok..''
Alfred: ''A Baxter ?''
Bruce: ''Jego motor rozbil sie o to coś... Podejrzewam, ze Baxter skoczyl do rzeki..''
Alfred: ''Wiec, miasto dalej jest w niebezpiecze?stwie...''
Bruce: ''Nie, Alfredzie ! Obiecalem Gordonowi, ze go zlapie.. i zamierzam dotrzymac slowa !!'' [Alfred jest zadowolony, ze wrócila Bruce'owi pewnośc siebie] 
Nagle, slyszymy jakieś pipczenie.. to Gordon. Batman wlącza odbiornik...
Batman: ''Co jest, panie komisarzu..??''
Gordon: ''Batmanie, moi ludzie przeszukali kazdy metr mieszkania Baxterów, i znale?li coś niesamowicie waznego, a zarazem przykrego. Myśle, ze ta poszlaka moze miec wielkie znaczenie dla tego dochodzenia..''
Batman: ''Co to takiego..?''
Gordon: ''W salonie znaleziono zwloki zony Maxa - Tiny Baxter...''
Batman [zdziwiony]: ''Rozumiem.. Albo Max zwariowal i zabil swoją zone.. albo ktoś inny ją zabil, a Max szuka zemsty.. Ja bardziej wierze w tą drugą wersje..''
Gordon: ''Dlaczego wiec, Baxter oskaza nas za to..??''
Batman [myśli]: ''Pracuje nad tym..''
Gordon: ''Policja przeszukuje Finger River i jej wybrzeza.. Moze tam coś znajdziemy..''
Batman: ''Trzeba go znale?c.. i wyjaśnic tą calą sprawe..''

XIV. ZEUS' HIDEOUT

Sewer#1


Akcja przenosi sie do kanalów, gdzie ukrywa sie Baxter. Jego kryjówka znajduje sie bezpośrednio pod budynkiem ''Zeus Enterprises''.. To tu najlepsi technicy firmy produkowali nielegalny sprzet i bro?... 'Baza' ta jest polączona z firmą jedną windą... która wewnątrz budynku jest niezauwazalna.
Na ścianach widzimy róznorodne rodzaje broni.. od pistoletów, na bazookach ko?cząc. Baxter stoi przy jakimś stole i odpina rekawice z rąk...
Baxter: ''Zabije cie!! Zabije cie, morderco...''

Sewer#2


Tymczasem, na zewnątrz kryjówki Maxa, widzimy jakieś cienie idące wzdluz kanalu...
Podchodzą do ściany... jeden z nich przyczepia do niej zlotego skarabeusza, który jak sie zaraz okaze, tak naprawde jest bombą.. Grupka odsuwa sie od ściany... na skarabeuszu zaczynają migotac światelka... coraz szybciej...

Scarab bomb


Max, tymczasem laduje jakiś karabin.. bodajze kammerlader... Nagle rozlega sie straszliwy HUK i ściana zostaje rozerwana.. Tylko kurz sie unosi.. Zaskoczony Max chwyta bro? i, z nienawiścią zaczyna strzelac w strone dziurawej ściany...
Max: ''Juz zeście mnie tu znale?li ?? Zaplacicie za zaklócanie mojego olimpijskiego spokoju !!! Nie dam sie tak latwo pojmac... Wiedzcie, ze schwytanie mnie bedzie dla was pracą syzyfową...!!! [ciągle strzela]
Po chwili Max przestaje strzelac i chowa sie za ściane... Odzywa sie ktoś, z nietypowym akcentem..
Ktoś: ''Nie przyszliśmy walczyc..!!'' [zdziwiony Max nie wie, co na to odpowiedziec..]
Max: ''Czego chcecie ??''
Ktoś: ''Przyszliśmy z propozycją sojuszu.. i wspólpracy..!!''
Max zastanawia sie jeszcze chwile, po czym powoli wychodzi zza ściany. Kurz krązący nad wywazonym kanalem zaczyna opadac... Max dostrzega swoich gości; patrzy na nich z niedowierzaniem... Odzywa sie szef bandy, ubrany w niesamowity kostium...
Szef bandy: ''Witaj, Maxie..!''[uśmiecha sie]

                                                                                                                 <..ciąg dalszy nastąpi..>

Wkrótce wrzuce cześc II i III. Mozecie sie czepiac, ze wprowadzam takie elementy jak odrzutowe motory.. ale powiem tak.. taka byla juz moja konwencja, przy pisaniu tej historii. (..sounds familiar..) ;D
Napisalem ją (jako interquel trylogii)) przede wszystkim, bo chcialem bardziej realistycznie przedstawic Zeusa... nie jakiegoś tam szajbusa z obsesją na tle mitologii greckiej (jak w komiksach), ale bardziej... skorumpowanego biznesmena (pomysl zaczerpniety z BTAS), którego zycie traci sens po zabójstwie jego zony... (w komiksach tez wspomniane jest, ze Max mial zone, która zginela w niewyjaśnionych okolicznościach... ale nigdy nikt nie skusil sie na rozwiniecie tego wątku.) 
Noo.. to czekam na opinie! ;)

JaRo

 Dzieki Maxie za to, ze jako pierwszy podjąleś sie przeczytania moich prac. Milo mi, ze Ci sie spodobaly, moze Twoje pochlebne opinie zachecą innych do przeczytania, zobaczymy.

  Jak wróce, to na pewno przeczytam Twój projekt :)
Na początku duże Jot, a pomiędzy małym 'a' i 'o' znak Robina rozświetla to = JaRo