Może jest wcześnie, ale pogdybać zawsze można.
W przypadku Gordona i Alferda - na pewno nie potrzebują tak dużej roli, jak u Nolana, o czym pisałem już w wątku poświęconym DCEU. Gwiazdy też nie są konieczne (Gough i Hingle się sprawdzili, a byli aktorami teatralnymi). Jakoś nie widzę w roli Alfreda byłego Bonda (jak już, to prędzej Dalton, niż Brosnan), a z kandydatów podanych przez Q najlepiej pasowałby Rylance, tylko nie wiem czy aktor z Oscarem na koncie przyjąłby rolę drugoplanową w blockbusterze (no chyba, że kręciłby pielberg).
Idealnym Gordonem byłby Sam Elliot. Grał już kiedyś w kinie superhero (Generała Rossa u Anga Lee), więc myślę, że i w Batmanie by się sprawdził. Z tym że, chyba może być trochę za stary. Na plan wszedłby w wieku 75 lat.
Z listy pomysłów na Pingwina, najlepiej brzmi cholernie utalentowany i niedoceniany Andy Serkis. To byłby na ten moment mój kandydat numer 1. Elijah Wood też byłby ciekawym wyborem. Reszta, poza Rayem Winstonem, to tak bezpieczne i nieciekawe typy, oby od nich jak najdalej.
W przypadku Gordona i Alferda - na pewno nie potrzebują tak dużej roli, jak u Nolana, o czym pisałem już w wątku poświęconym DCEU. Gwiazdy też nie są konieczne (Gough i Hingle się sprawdzili, a byli aktorami teatralnymi). Jakoś nie widzę w roli Alfreda byłego Bonda (jak już, to prędzej Dalton, niż Brosnan), a z kandydatów podanych przez Q najlepiej pasowałby Rylance, tylko nie wiem czy aktor z Oscarem na koncie przyjąłby rolę drugoplanową w blockbusterze (no chyba, że kręciłby pielberg).
Idealnym Gordonem byłby Sam Elliot. Grał już kiedyś w kinie superhero (Generała Rossa u Anga Lee), więc myślę, że i w Batmanie by się sprawdził. Z tym że, chyba może być trochę za stary. Na plan wszedłby w wieku 75 lat.
Z listy pomysłów na Pingwina, najlepiej brzmi cholernie utalentowany i niedoceniany Andy Serkis. To byłby na ten moment mój kandydat numer 1. Elijah Wood też byłby ciekawym wyborem. Reszta, poza Rayem Winstonem, to tak bezpieczne i nieciekawe typy, oby od nich jak najdalej.